R e k l a m a

Radna przeprosiła za swoje słowa o schronisku dla zwierząt w Borku

-

W październiku radna Alicja Śliwa wypowiedziała się publicznie w sposób negatywny na temat schroniska dla bezdomnych zwierząt w Borku. Ostatnio oficjalnie przeprosiła za swoje słowa.

Temat schroniska dla bezdomnych zwierząt w Borku od kilku miesięcy jest obecny w przestrzeni publicznej za sprawą petycji w sprawie utworzenia takiej placówki przez miasto.

O jakie słowa chodzi?

W październiku 2020 roku podczas posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji radna Alicja Śliwa wypowiedziała m.in. następujące słowa:

Jak wiemy doskonale, sama Bochnia płaci schronisku ok. 250 tys. zł rocznie. Żona jest kierowniczką fundacji, a mąż jest zatrudnionym przez nią weterynarzem, czyli wszystko jest w rodzinie. Osoba wiarygodna powiedziała mi, że wystawiane są faktury na leczenie, czy operacje jakiegoś pieska w kwocie 8 tys. zł, czy 15 tys. zł i żona wypłaca mężowi. Natomiast podobne zabiegi np. w Czterech Łapach kosztują nieporównywalnie mniej. To jest trochę zadziwiające. Dajemy tam dużo pieniędzy, a jest tych gmin jeszcze bodajże osiem, które wpłacają takie same, o ile nie większe pieniądze. Do dyspozycji jest kupa kasy.

Miesiąc później radna Alicja Śliwa była już bardziej powściągliwa. – Zasięgnęłam informacji jeszcze od kilku innych osób. O ile ta pierwsza pani, z którą rozmawiałam, przedstawiała stan tego schroniska jako okropny, beznadziejny, o tyle kolejni wolontariusze, z którymi rozmawiałam mówią, że nie jest aż tak źle, jest porównywalnie jak w innych ośrodkach. Jedyne co, to państwo, którzy prowadzą (schronisko) nie są dość komunikatywni. Do tego ewentualnie mogą się przyczepić, natomiast nie jest tak tragicznie jak za pierwszym razem słyszałam – powiedziała w listopadzie 2020 roku radna Alicja Śliwa.

W styczniu br. petycja w sprawie utworzenia miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w Bochni została odrzucona decyzją większości radnych (pisaliśmy o tym TUTAJ). Wtedy też poinformowano o liście skierowanym do radnych autorstwa Agnieszki Szpar, prezes Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt, która prowadzi schronisko w Borku. W liście, którego nie odczytano na sesji, prezes A. Szpar m.in. broniła dobrego imienia fundacji i zaprosiła radnych na osobistą wizytę w schronisku.

Radna przeprosiła

Radna Alicja Śliwa wróciła do tematu podczas lutowego posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji. Na początku posiedzenia tej komisji wygłosiła krótkie oświadczenie.

Chciałabym się odnieść do sprawy schroniska dla zwierząt w Borku. Na październikowym posiedzeniu komisji użyłam pewnych słów związanych z tymże schroniskiem. Opierając się oczywiście w dobrej wierze na przekazanych mi informacjach dotyczących działalności tego schroniska powiedziałam niestety mijające się z prawdą stwierdzenia, które naraziły dobre imię fundacji i osób w niej pracujących. Dlatego bardzo przepraszam prowadzących fundację za moje słowa powiedziała radna Alicja Śliwa.

W tym roku na schronisko ok. 200 tys. zł

Kilka dni później temat pojawił się jeszcze podczas sesji Rady Miasta Bochnia. – Wpłynęło pismo pani Agnieszki Szpar z Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt. Chodzi o panią, która zajmuje się schroniskiem w Borku. Jest to pismo, w którym ona żąda, abyśmy przedstawili sprawę dotyczącą pewnych nieścisłości, które zdaniem tej pani padły podczas prac jednej z komisji. Zapraszam państwa do zapoznania się zarówno z pismem, jak i fakturami, które były przesyłane do Gminy Miasta Bochnia. To były faktury, które są rozliczane ryczałtowo, czyli opiewają na taką samą kwotę ok. 20,5 tys. zł (miesięcznie) – powiedział przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz.

Bardzo proszę pana burmistrza, aby odpowiedział, czy w dalszym ciągu będą rozliczane te umowy ryczałtowo, czy tak jak wielokrotnie występowała komisja rewizyjna za konkretne działania podjęte przez tę fundację będą faktury wystawiane? Wtedy unikniemy wszelkich wzajemnych nieporozumień. Jak to będzie w tym roku? – zapytał Bogdan Kosturkiewicz.

Jesteśmy po przetargu, który odbył się w grudniu. W tym roku nadal mamy rozliczanie ryczałtowe. Przed ogłoszeniem przetargu robiliśmy rozeznanie wśród inspekcji weterynaryjnych i firm, gdzie prosiliśmy o wycenę zabiegów jednostkowych. Dostaliśmy tylko jedną ofertę. Nie ma zainteresowania takimi czynnościami wśród firm. W przetargu znowu zgłosiła się tylko jedna firma, czyli Fundacja Straż Obrony Praw Zwierząt za mniejszą kwotę niż w poprzednich latach. Wcześniej było to ok. 249 tys. zł, a teraz ok. 200 tys. zł za cały rok – odpowiedziała Aldona Janiak, naczelniczka wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.

Przewodniczący rady zachęcał komisję rewizyjną lub „jakąkolwiek inną komisję”, aby przyglądnęła się fakturom związanym z ryczałtowym rozliczaniem.

Być może temu powinny się przyglądnąć jeszcze jakieś inne organy. Uważam, że nieporozumieniem jest to, że mamy rozliczenie ryczałtowe. Nawet w momencie, gdy żadne zwierzątko nie jest chore i firma nie zajmuje się w danym miesiącu zwierzątkiem to i tak będzie pobierała (wynagrodzenie). Na tym polega rozliczenie ryczałtowe. Jeżeli to jest korzystna forma rozliczenia to chyba mamy trochę inną wiedzę na temat ekonomii i sposobu zarządzania finansami – dodał przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia