Rada rodziców największego przedszkola w Bochni próbuje przekonać burmistrza, by nie forsował na stanowisko p.o. dyrektora placówki proponowanej przez siebie kandydatki. W tej sprawie rada napisała też do kuratorium oświaty, a Stefana Kolawińskiego namawia, by kierowanie placówką powierzył dotychczasowej pani dyrektor – ustalił Bochnianin.pl. Burmistrz ocenia, że eskalacja emocji jest zupełnie niepotrzebna.
Z zebranych przez nas informacji wynika, że okoliczności i próba obsadzenia stanowiska dyrektora Miejskiego Przedszkola Nr 5 przy ul. Kolejowej w Bochni wzbudzają spore kontrowersje. W tym roku (z końcem sierpnia) skończy się kadencja obecnej dyrektor – Doroty Matrejek. Spodziewano się, że w pandemicznej sytuacji magistrat może rozważać rezygnację z rozpisywania konkursu, by na kolejny rok powierzyć sprawowanie funkcji obecnej, doświadczonej szefowej placówki. Tak czy inaczej musiała ona jednak przejść procedurę oceny przez kuratorium swojej dotychczasowej dyrektorskiej pracy – stosowne dokumenty złożyła tam w styczniu. Bez takiej oceny dyrektor nie może ponownie startować w konkursie, nie można mu też czasowo powierzyć obowiązków (bez konkursu).
Procedura oceny potrafi trwać nawet 4 miesiące, tymczasem zdecydowano, że konkurs na stanowisko dyrektora przedszkola jednak się odbędzie i to już w marcu – Dorota Matrejek nie miała wtedy jeszcze oceny od kuratorium, więc taki termin de facto zamknął jej drogę do kandydowania. Jednocześnie konkurs rozpisano w szczególnym terminie – kandydaci mieli się zgłaszać gdy w kraju akurat mieliśmy do czynienia ze szczytem trzeciej fali pandemii koronawirusa. Być może to także miało wpływ na to, że koniec końców do konkursu nie zgłosił się nikt (podobnie zresztą jak do równolegle rozpisanego konkursu na dyrektora Przedszkola Nr 6 na os. Jana/Murowianka).
Kilka tygodni później Dorota Matrejek miała już w ręku dokumenty od kuratorium. Ocena pracy: wyróżniająca.
W rozmowie z Bochnianin.pl Stefan Kolawiński zapewnia, że nie miał wiedzy o powodach nieprzystąpienia pani dyrektor do konkursu (druga strona wskazuje, że była w stałym kontakcie z dyrekcją Miejskiego Zespołu Edukacji). Dlatego uznał, że najwyraźniej Dorota Matrejek nie chce już kierować placówką, więc zaczął szukać kogoś na jej miejsce, kogoś komu od września będzie mógł powierzyć obowiązki dyrektora. Jego kandydatką jest młoda nauczycielka zatrudniona w jednej z bocheńskich szkół podstawowych, gdzie uczy wychowania fizycznego. Na spotkaniu z radą pedagogiczną przedszkola została co prawda odebrana jako osoba miła i sympatyczna, ale oceniono, że na chwilę obecną nie ma odpowiedniego przygotowania i kwalifikacji do kierowania największym przedszkolem w mieście (to blisko pół setki personelu, do placówki uczęszcza ponad 200 dzieci). Stefan Kolawiński uważa taką ocenę za bardzo krzywdzącą – wskazuje, że kandydatka ma m.in. ukończone studia podyplomowe z zakresu zarządzania placówką oświatową, no i jest gotowa podjąć wyzwanie, do czego jak widać nie ma zbyt wielu chętnych.
Tymczasem w tej sprawie do burmistrza napisała już rada rodziców Miejskiego Przedszkola Nr 5, która namawia go, aby jednak powierzył stanowisko cieszącej się dużym autorytetem dotychczasowej dyrektor. Wskazano, że proponowana przez Stefana Kolawińskiego zmiana „będzie szkodliwa dla całej społeczności przedszkolnej”. Rada rodziców podobne pismo skierowała też do kuratorium oświaty. Równolegle powstała również petycja, pod którą podpisują się rodzice przedszkolaków z „Piątki”.
Burmistrz Stefan Kolawiński uważa, że w całej sprawie zbyt dużą rolę odgrywają emocje, brakuje odpowiedniej komunikacji i rozmowy. Zapewnia, że jego celem nie jest wzbudzanie niepokoju, a wręcz przeciwnie – uspokojenie nastrojów. Zaznacza, że nikt jeszcze nie został powołany na nowego dyrektora – jest czas na rozwianie wątpliwości i wypracowanie najlepszego rozwiązania. Ale jak podkreśla, potrzebny jest do tego dialog, a nie tylko pisemna korespondencja, w której – jak uważa – zbyt lekkim piórem zawiera się krzywdzące oceny.
Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji w zaistniałej sytuacji kandydatka najpewniej zrezygnuje z ubiegania się o stanowisko. Osoby, z którymi rozmawiałem i konsultowałem się zbierając materiały do powyższego artykułu, dość zgodnie uznają, że sposób załatwienia/prowadzenia tej sprawy sprawił, że wyrządzono krzywdę wszystkim jej bohaterom. Choć oczywiście w zależności od punktu widzenia, różnią się we wskazaniach winnego.
Tymczasem wciąż nie wiadomo, kto pokieruje placówką od września. Na ustalenie tego pozostały już tylko 2 miesiące.