R e k l a m a

Nie będzie kultury bez kultury

-

Przed rozpoczęciem II wojny światowej, widząc intensywne zbrojenia ze strony hitlerowskich Niemiec, minister wojny Wielkiej Brytanii zażądał od premiera zwiększonych wydatków na zbrojenia, sugerując przeniesienie środków z kultury. Winston Churchill odparł: “To czego w takim razie będziemy bronić?”

Bo kultura to wartość wyjątkowa: całkowicie bezbronna, delikatna, ale przy tym jakże fundamentalna, budująca tradycję i tożsamość. Jej szczególną składową jest tzw. kultura wysoka obejmująca sztukę, artyzm i muzykę.

Właśnie, muzykę. Oczywiście nie mam na myśli polskiej muzyki popularnej namaszczonej sakramentalną, narodową wariacją na temat muzyki dyskotekowej ubogaconą iście literackimi tekstami. Mówię o muzyce klasycznej, poważnej, która choć w Polsce sprowadzona do mocnej defensywy, to jednak jest potrzebna. Ciągle jest na nią zapotrzebowanie. Również w Bochni. Dowód? Koncerty na inaugurację Dni Bochni, które potrafią zapełnić Bazylikę św. Mikołaja i kościół św. Pawła. To liczne koncerty bocheńskich chórów z Pueri Cantores Sancti Nicolai na czele, ale również chóru mieszanego Salt Singers i męskiego Civitas Salis. To w końcu zawsze pełna sala koncertowa Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Bochni, gdzie prezentują się orkiestry, chóry i przede wszystkim soliści.

No właśnie – szkoła muzyczna. A właściwie to jej II stopień, który od początku roku rozgrzewa agendę lokalnych mediów. Bowiem na przełomie stycznia i lutego dyrektor Krzysztof Krawczyk zwrócił uwagę naszym włodarzom, że to już piąty rok działalności placówki, co roku w naborze przychodzi kilkunastu nowych uczniów, a budynek, jakkolwiek fizyki nie spróbujemy oszukać, wcale się nie rozszerza. Co więc za tym idzie zagęszczenie uczniów na metr kwadratowy przewyższa logiczne normy.

No i zaczęła się dyskusja, lobbowanie, chodzenie, załatwianie. Temat był poruszany na komisjach i sesjach Rady Miasta, a smaczku nadawały dyskusje pomiędzy Burmistrzem a Dyrektorem. Pojawiały się przeróżne argumenty i kontrargumenty i w mojej subiektywnej ocenie racja pozostała po stronie dyrektora Krawczyka. Jednak w dyskusji głos zabierały przeróżne osoby, bo stronę rodziców reprezentował obecny radny sejmiku Stanisław Bukowiec, bardzo silnie za sprawą stoi Komisja Kultury na czele z panią Anną Morajko, większość radnych zabierających głos uważa temat za konieczny do szybkiego rozwiązania i również opinia społeczna zdaje się z tym zgadzać.

Według mnie w tym wszystkim zagubiono jednak sęk. I trafnie wypunktował to Marek Piekarczyk. Zapomniano, że kultura to wartość niepoliczalna, nieweryfikowalna w korzyści materialnej. Tu nie powinno się walczyć o samą szkołę muzyczną, tu trzeba walczyć o wrażliwość artystyczną! Żyjemy w niesamowicie schamiałej rzeczywistości, gdzie niemal każdy we wszystkim szuka interesu, biznesu. Gdzie idąc linią najmniejszego oporu, lepiej puścić sobie po raz n-ty sylwestra w Zakopanem, kabareton lub operę mydlaną i stwierdzić, że to dostateczna dawka “obcowania z kulturą” na najbliższe tygodnie.

I kiedy wydaje się, że przynajmniej w bocheńskiej rzeczywistości coś się zmienia, powstają lokalne grupy teatralne, coraz wyższy poziom prezentują młodzi muzycy… to robimy zwrot o 180 stopni i wracamy do punktu wyjścia.

Po co w takim razie przez tyle lat zabiegano o utworzenie tej placówki, jeżdżono do Warszawy, sięgano po wszelkie możliwe środki pertraktacji, skoro teraz bezpardonowo tej szkole podkłada się nogę? Światełkiem w tunelu była informacja, że zaproponowano użyczenie części budynku przy Plantach, podzielenie go na pół, by przynajmniej tymczasowo funkcjonowała tam straż miejska i szkoła muzyczna. Dyrektor był otwarty na taki kompromis, nawet sam zadeklarował, że nie będzie tam lekcji perkusji, które byłyby zbyt głośne.

Ale i tutaj wszystko zdaje się być klapą, bo nieoficjalny rzecznik Magistratu Andrzej Koprowski stwierdza, że w tej kwestii nie ma żadnego konkretu. Szanowni Państwo, w tej sprawie nie ma żadnego konkretu od wielu miesięcy!

Zaraz do klas średnich “muzyka” przyjdzie kilkunastu nowych uczniów, będzie więc coraz ciaśniej. I niech Burmistrz się nie zasłania użyczonymi salami w dawnym Gimnazjum nr 1, bo dwa lata temu miałem okazję regularnie odbywać tam lekcje saksofonu i warunki akustyczne w sali lekcyjnej absolutnie nie nadawały się do tego celu. A i tak było to najlepsze z tamtejszych pomieszczeń!

Czego więc oczekuję jako absolwent szkoły muzycznej I stopnia w Bochni i mieszkaniec solnego grodu? Konkretu. Oczekuję jasnej deklaracji: tak lub nie. Tak, znajdziemy pomieszczenia i je przekażemy, przynajmniej tymczasowo. Nie, nic w tym kierunku nie poczynimy, niech szkoła muzyczna II stopnia znika z Bochni. A wraz z nią niech postępuje regres kulturalnego życia miasta. Bo przecież mamy YouTube’a, po co nam realne obcowanie z muzyką, sztuką i kulturą?

Maksymilian Truś
Maksymilian Truś
Bochnianin. Ekspert ds. Relacji publicznych. Lokalny społecznik. Wiceprezes Stowarzyszenia Bochniaków.

Podobne artykuły

Najnowsze

23,995FaniLubię
1,344ObserwującyObserwuj