R e k l a m a

Parafia Św. Mikołaja. Organista opublikował oświadczenie w związku ze sprawą chóru PCSN

-

Pracujący od niedawna w Bazylice Św. Mikołaja jako organista Janusz K. Korczak postanowił oficjalnie odnieść się do komentarzy internautów pod artykułem opublikowanym wczoraj w Bochnianin.pl, w których zasugerowano jego rzekome zaangażowanie w spór wokół chóru chłopięcego Pueri Cantores Sancti Nicolai. – Proszę o nie produkowanie i nie powielanie fałszywych pogłosek na mój temat – apeluje w obszernym wpisie w mediach społecznościowych.

Janusz K. Korczak podkreśla, że w środowisku bocheńskim jest osobą nową, niezaangażowaną w miejscowe spory, co więcej, niespecjalnie nawet orientującą się w lokalnych zależnościach. Mocno akcentuje jednak swój szacunek do osiągnięć ks. Stanisława Adamczyka oraz prowadzonego przez niego chóru chłopięcego Pueri Cantores Sancti Nicolai. Dementuje, by w ogóle istniał temat „przejmowania” zespołu od zasłużonego dyrygenta. Wyjaśnia, że powierzono mu zadanie sformowania osobnego chóru parafialnego „który działałby pod zupełnie innym kątem i byłby skupiony na regularnej służbie podczas liturgii”.

– Na pewno nie prowadziłem jakichkolwiek działań, które mogłyby osłabić czyjąkolwiek pozycję, bo to ja jestem w tym środowisku nowy i staję wobec kilku szanowanych autorytetów, które po prostu muszą się „ponad moją głową” ze sobą dogadać i znaleźć jakieś rozwiązanie w tej sytuacji. (…) Ufam, że ta trudna sprawa rozwiąże się w sposób najkorzystniejszy z perspektywy człowieka wierzącego – podsumowuje.

Poniżej pełna treść oświadczenia zamieszczonego na Facebooku.


„Niestety bywają w życiu takie sytuacje, że chcąc czynić dobre rzeczy jest się mimowolnie wciągniętym do obcej sobie afery, poprzez przykrą konieczność dementowania pomówień i oszczerstw na swój temat.

Dziś wieczorem dostałem informację o artykule zamieszczonym na portalu bochnianin.pl, który dotyczy trudnej sytuacji Chóru Pueri Cantores Sancti Nicolai pod dyrekcją ks. Stanisława Adamczyka (link w komentarzu) i zajrzałem w sekcję komentarzy, w której mogłem się dowiedzieć m.in., iż „chwalę się, że to ja będę prowadzić chór po ks. Adamczyku” (screeny w komentarzu). Jest to oczywista nieprawda z kilku podstawowych względów, gdyż m.in. dowiedziałem się o swojej rzekomej „nominacji” właśnie w sekcji komentarzy. Po drugie, nawet gdyby była to prawda, to komu miałbym się chwalić tym faktem w mieście, w którym pracuję od początku tego roku i prawie nikogo w nim nie znam? Po trzecie, skoro PCSN jest niezależnym stowarzyszeniem (nie zaś chórem parafialnym, który zobowiązałem się założyć na podstawie obowiązującej mnie z Bazyliką umowy), a ja nie otrzymałem od jego zarządu jakiejkolwiek propozycji współpracy, to jakim sposobem miałbym przejąć zespół po ks. Adamczyku?

Na wieść o rezygnacji mojego zacnego Poprzednika, Pana Krzysztofa Kościółka, postanowiłem zostawić mój ukochany Kraków (po prawie 29 latach życia) aby założyć rodzinę w Bochni, podzielić się tym co mam najlepszego i zaznać trochę spokoju od wielkomiejskiego szumu. Chciałem i chcę działać na Chwałę Bożą, dla pożytku wiernych uczęszczających do Bazyliki oraz pragnę uczciwie zarabiać na swój byt. Nigdy nie interesowały mnie żadne zakulisowe rozwiązania ważkich tematów, bo osobiście uważam, że Kościół potrzebuje pewnej przejrzystości i autentyczności, godnej Mistycznego Ciała Chrystusa. Starałem i staram się poznać różne punkty widzenia w tej sprawie aby po prostu rozumieć, co tak naprawdę się dzieje i uniknąć przykrych komentarzy na swój temat, gdyż odnoszę się do pracy mojego Pracodawcy, ks. Adamczyka oraz mojego Poprzednika z należnym szacunkiem i nie mam najmniejszego zamiaru wchodzić w centrum problemów, których prawdopodobnie nie rozumiem (choć staram się słuchać każdego uczestnika danego nieporozumienia lub konfliktu).

Co więcej, stwierdzam, że nie byłbym w stanie podołać kontynuacji tak wielkiego dzieła, jakim jest Chór Pueri Cantores Sancti Nicolai, gdyż jest to praca przeznaczona dla niezależnego dyrygenta, który mógłby się skupić wyłącznie na tym zadaniu, albowiem zakres moich obowiązków jest na tyle szeroki (akompaniuję podczas 32 Mszy w tygodniu, przygotowuję niedzielne prelekcje, zajmuję się grupą Kantorek, a w przyszłości będę odpowiedzialny również za chór parafialny, nie wspominając już o własnej działalności jako kompozytor, członek Archidiecezjalnej Komisji Muzyki Kościelnej, etc.), że nie widzę fizycznej możliwości robienia tego, co dotychczas robił ks. Stanisław Adamczyk. Co więcej, nigdy nie interesowało mnie prowadzenie chóru chłopięcego i nie uległo to zmianie, to po prostu zupełnie nie moja specjalizacja i swoją nieumiejętnością wyrządziłbym wyłącznie krzywdę młodym chłopięcym głosom.

Będąc w pełni uczciwym dodam, iż brałem pod uwagę różne scenariusze, również taki, iż w wyniku aktualnych trudności, sporów i nieporozumień, Chór PCSN ulegnie rozwiązaniu. W takiej sytuacji zgodziłem się PRZYJĄĆ (a nie „przejąć”) chłopaków chcących dalej śpiewać do szeregu chóru parafialnego (który działałby pod zupełnie innym kątem i byłby skupiony na regularnej służbie podczas liturgii), aby Ci mieli po prostu się gdzie podziać i nie musieli porzucać swojej pasji. Być może szyld pozostałby ten sam, być może byłaby to zupełnie nowa formuła… nie wiem, tak naprawdę czekałem i cały czas czekam na jakieś rozstrzygnięcia w tej sprawie. Przede wszystkim nie chciałem, aby konkretny potencjał wokalny się zmarnował, kierując się w tym wszystkim wyłącznie troską. Skupiałem się jednak przede wszystkim na projekcie parafialnego chóru/zespołu wokalnego, który składałby się raczej z dorosłych śpiewaków, bo z takimi zdarzało mi się pracować i bliżej mi jest do tej konkretnej specyfiki współpracy. Na pewno jednak nie prowadziłem jakichkolwiek działań, które mogłyby osłabić czyjąkolwiek pozycję, bo to ja jestem w tym środowisku nowy i staję wobec kilku szanowanych autorytetów, które po prostu muszą się „ponad moją głową” ze sobą dogadać i znaleźć jakieś rozwiązanie w tej sytuacji.

Podsumowując: staram się szanować i rozumieć argumenty każdej ze stron, zdaję sobie jednak sprawę, że wiem w tej kwestii bardzo niewiele i naprawdę trudno jest mi zajmować jakiekolwiek stanowisko. Ufam, że ta trudna sprawa rozwiąże się w sposób najkorzystniejszy z perspektywy człowieka wierzącego.

Proszę o nie produkowanie i nie powielanie fałszywych pogłosek na mój temat, bo po prostu nie zasłużyłem sobie na to. Pragnę jedynie uczciwie pracować, dzielić się swoją wiarą i muzyczną pasją, realizując swoje zobowiązania, które wynikają z obowiązującej mnie umowy.

Powyższy wpis można traktować jako ostateczne oświadczenie w tej sprawie, w którym starałem się uczciwie zawrzeć swój punkt widzenia oraz zdementować krzywdzące mnie pogłoski. Jeżeli ktokolwiek miałby jakieś obiekcje wobec mojej osoby lub uważał, że prawda wygląda inaczej, to zapraszam do Bazyliki w godzinach mojej pracy, chętnie skonfrontuję fakty.

Janusz K. Korczak

+++”

Zobacz też: Poruszenie w Bochni. Chłopięcy Chór Pueri Cantores wyproszony z Bursy

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia

Bieżący miesiąc