W czwartek w Domu Bochniaków odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji, które sygnowały list otwarty w obronie Plant Salinarnych, z władzami Bochni. Zaproszenie na spotkanie przyjął i był obecny zarówno burmistrz Bochni Stefan Kolawiński, jak i jego zastępca Robert Cerazy, a także szefowie wydziału inwestycji oraz komitetu rewitalizacji. Inicjatorzy spotkania zaprosili na nie także doświadczonego dendrologa – bo kwestią najbardziej rozpalającą społeczne emocje jest informacja o konieczności wycinki kilkudziesięciu drzew.
W opublikowanej miesiąc temu petycji autorzy zaapelowali m.in. o przeprowadzenie pełnej inwentaryzacji przyrodniczej, w tym aktualnej ekspertyzy stanu zdrowotno-sanitarnego zabytkowego drzewostanu przy zastosowaniu nowoczesnych metod diagnostycznych.
Podczas wczorajszego spotkania zasadność takich badań podkreślał zaproszony przez stronę społeczną dr Wojciech Bobek z Katedry Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej. Zwracał on m.in. uwagę, że w ciągu ostatnich ostatnich lat dziedzina, którą reprezentuje, bardzo się rozwinęła, i wyniki badań wykonanych jak najbardziej zgodnie ze sztuką kilka lat temu, dziś mogą być nieco inaczej/precyzyjniej interpretowane. Zaznaczył jednak, że powtórne badania najlepiej robić tuż przed realizacją robót inwestycyjnych w terenie, by mieć jak najbardziej aktualną wiedzę o stanie zieleni. Gdy usłyszał od naczelnika inwestycji bocheńskiego magistratu, że tak właśnie ma być, bo prace mają być objęte nadzorem dendrologicznym, ocenił, że to bardzo dobra wiadomość.
Jednocześnie dr Wojciech Bobek mocno podkreślił, że jest przeciwnikiem „chronienia drzew na siłę, bo to obraca się potem przeciwko drzewom”. – Kocham drzewa, ale paradoksalnie właśnie dlatego, że je kocham, uważam, że trzeba do tematu podchodzić nie emocjonalnie, ale racjonalnie – mówił. Przyznał też, że po krótkim spacerze po Plantach sam mógłby wskazać 5-6 drzew, które należałoby wyciąć „i to już”, a nie np. za miesiąc. Wyraźnie podkreślił, że zieleń w bocheńskim parku wymaga uporządkowania, natomiast zaleca badania przed samymi robotami, aby wtedy ostatecznie stwierdzić, jak duża ingerencja w drzewostan jest potrzebna. Podczas spotkania mocno wybrzmiało, że konserwatorskie pozwolenie na wycinkę to właśnie POZWOLENIE, ale nie NAKAZ.
Burmistrz Stefan Kolawiński i jego zastępca Robert Cerazy zabierając głos przekonywali, że ich celem nie jest niszczenie zieleni, a wręcz przeciwnie. Wiele z argumentów, które przytaczali, zostało potwierdzonych przez dendrologa, a gospodarz miasta odwołał się także do wydarzeń przeszłych, przypominając, że gdy w związku z robotami rewitalizacyjnymi na rynku trzeba było usunąć drzewa na południowej pierzei, to nie zostały one wycięte, ale przesadzone w inne części miasta (po zakończeniu prac na ich miejscu zasadzono nowe):
Stefan Kolawiński powtórzył w czwartek swoje najważniejsze argumenty ze spotkania z prasą przed tygodniem (film pod artykułem) – w ramach szukania oszczędności miasto najpewniej zrezygnuje z multimediów przy fontannie, szuka też innych pomysłów na zmniejszenie kosztów inwestycji. Przypomniał o dotacji (prawie 12 mln zł) i przyznał, że tych pieniędzy nie można zaprzepaścić wywracaniem w ostatniej chwili już wcześniej skonsultowanych rozwiązań.
Spacer dendrologiczny
Ponad dwugodzinne spotkanie zakończyło się ustaleniem, że w najbliższym czasie – prawdopodobnie w przyszłym tygodniu – mógłby się odbyć spacer dendrologiczny po bocheńskich Plantach (poprowadziłby go dr Wojciech Bobek). Pomógłby on w terenie zobaczyć i lepiej zrozumieć, czy i które drzewa potrzebują – i jak dużej – ingerencji. W takim spacerze mogliby wziąć udział wszyscy chętni mieszkańcy miasta.
Zobacz: Spacer dendrologiczny po Plantach Salinarnych odbędzie się w niedzielę 19 lutego