R e k l a m a

Absurd na os. Jana. Bramka na boisku do koszykówki

-

Uwaga, to jest tekst na wskroś subiektywny i pisany pod wpływem emocji. Ale po dzisiejszej przedpołudniowej wizycie na stosunkowo nowym boisku do koszykówki na os. Św. Jana nie potrafię spokojnie przejść obok tego co zobaczyłem. Przecież to jest kuriozum, a na usta cisną się słowa niecenzuralne.

Są wakacje, więc korzystając z dobrej pogody wybrałem się ze starszym synem trochę porzucać do kosza. Próbuję zaszczepić go pasją do tego sportu, więc co jakiś czas namawiam na wyjście na boisko. To na os. Św. Jana ma zaledwie jakieś półtora roku, poliuretanową nawierzchnię. O takich warunkach do gry w „moich czasach” mogłem co najwyżej pomarzyć.

Ostatni raz byliśmy tutaj jakoś na wiosnę. Zapamiętałem, że jedna z tablic miała wówczas uszkodzone wzmocnienie – zastanawiałem się, czy ta usterka została już naprawiona. Pewnie Was nie zaskoczę: nie została.

ALE JEST GORZEJ.

Otóż jakiś geniusz wymyślił, że boisko, które było zaprojektowane jako boisko do koszykówki, można przerobić na wielofunkcyjne. No przecież wystarczy zamontować bramki do piłki ręcznej…!

Owszem, takie rozwiązanie jest spotykane, aby mieć dwa w jednym (choć osobiście jestem jego przeciwnikiem). Ale jak już się gdzieś tak robi, to NIE TAK JAK W BOCHNI. Co tu dużo pisać, po prostu spójrzcie na zdjęcie: bramki zamontowane są nie za końcową linią, ale ordynarnie w polu gry! Naprawdę, nie trzeba być absolwentem AWF-u, żeby na ten widok złapać się za głowę.

To tak jakby postawić słup na środku ścieżki rowerowej. Tylko siąść i czekać na wypadek.

Oczywiście bramki zostały zamontowane w taki, a nie inny sposób, bo nie dało się ich „wsunąć” głębiej. A nie dało się – bo tak jak napisałem wyżej – to boisko nie było zaprojektowane jako wielofunkcyjne. To co zrobiono to prowizorka, niebezpieczna dla użytkowników.

Skontaktowałem się z przewodniczącym zarządu os. Św. Jana – Robertem Dzieżą. Poinformował mnie, że bramki zostały zamontowane w połowie czerwca. On również na widok tego, jak zostało to zrobione, zrobił wielkie oczy – już interweniował w urzędzie miasta, ale na razie nie dostał oficjalnej odpowiedzi.

Po bocheńskich boiskach „szwędam się” gdzieś tak od 1990 roku, czyli prawie 30 lat. W „nastoletnich” czasach, gdy spędzałem tam całe dnie, widziałem niejedno – grywaliśmy wówczas na asfalcie, („pączkującym” pod wpływem wysokiej temperatury), piłką rzucaliśmy do obręczy bez siatek, no, ogólnie warunki do gry były niewspółmiernie gorsze od obecnych. Ale takich jaj nie pamiętam. Parafrazując klasyka: nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów odpowiednio dosadnych, by wyrazić swój stosunek do tej bezmyślności.

Panie burmistrzu, państwo radni – ja po prostu oczekuję, że tego tak nie zostawicie.

Tomasz Stodolny
Tomasz Stodolny
Właściciel, wydawca, redaktor naczelny, szef :-) Bochnianin.pl.

Podobne artykuły

Najnowsze

23,995FaniLubię
1,344ObserwującyObserwuj