Dyrektor szpitala w Nowym Targu przesłał do męża zmarłej Doroty list, w którym składa kondolencje i „wyrazy głębokiego żalu z powodu śmierci pani Doroty i jej nienarodzonego dziecka” – poinformowała w zeszłym tygodniu „Gazeta Wyborcza”.
Sprawa śmierci ciężarnej kobiety nabrała ogólnopolskiego rozgłosu kilka tygodni temu, w czerwcu. O zmarłej media naprzemiennie piszą „Pani Dorota z Bochni” lub „Pani Dorota z Nowego Targu”. 33-latka pochodziła z Podhala, ale od niedawna mieszkała wraz ze świeżo poślubionym mężem w jego rodzinnych Proszówkach (gmina Bochnia). Feralnej nocy akurat przebywali u rodziny Pani Doroty na Podhalu – dlatego kobieta trafiła do szpitala w Nowym Targu, a nie do lecznicy w Bochni – więcej o tym TUTAJ.
W artykule z 2 sierpnia „Gazeta Wyborcza” cytuje fragment listu, który niedawno otrzymał mąż zmarłej kobiety:
„Dyrekcja Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu przeprasza za naruszenie praw pacjentki pani Doroty (…) do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej, natychmiastowego udzielania świadczeń zdrowotnych w przypadku zagrożenia zdrowia i życia, świadczeń zdrowotnych związanych z porodem, świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, informacji o swoim stanie zdrowia”.
Jak wyjaśnia „GW”, pismo jest konsekwencją ustaleń Rzecznika Praw Pacjenta, który po kontroli stwierdził, że szpital powinien przeprosić rodzinę pacjentki. Gazeta zwraca też uwagę, że wcześniej dyrektor placówki w oficjalnym oświadczeniu twierdził, że kobieta była otaczana stosowną opieką i „informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka”.
Sprawę śmierci 33-latki bada prokuratura w Katowicach. Dyrekcja szpitala zapewnia, że zależy jej na szczegółowym wyjaśnieniu okoliczności tragedii.
Zobacz też: Bochnia. Posłanki PiS w nawiązaniu do protestów „Ani jednej więcej”: Za PO-PSL zgonów było więcej
