R e k l a m a

Radny Jerzy Lysy: Będę tępił niekompetencję i patologiczne mechanizmy w zarządzaniu naszym miastem

-

– Liczyłem na to, że burmistrz dobrze wykorzysta moje poparcie wyborcze ale się rozczarowałem – mówi w rozmowie z Bochnianin.pl radny Jerzy Lysy. I zapowiada, że nadal będzie zwalczał „niekompetencję i patologiczne mechanizmy”. – Mieszkańcom Bochni nie jest potrzebne towarzystwo wzajemnej adoracji – podkreśla.

Pełną relację z gorącej dyskusji, z której pochodzą przywołane poniżej cytaty, znajdziecie TUTAJ.

Tomasz Stodolny, Bochnianin.pl: Na ostatniej sesji rady miasta przywołano pana wypowiedź z wywiadu prasowego, w którym zasugerował pan „powiązania biznesowo-towarzyskie” radnych z burmistrzem. Radny Kazimierz Ścisło bardzo się zdenerwował – miał powód?

JERZY LYSY, radny miasta Bochnia: – Nie wiem. Mam nadzieję, że nie wynika to z zasady – uderz w stół a nożyce się odezwą…

Pana odpowiedź była dosadna: „Wszyscy dobrze wiecie o kogo chodzi. Jeżeli chcecie mogę jechać po nazwiskach”. Może rzeczywiście warto je wymienić, aby opinia publiczna też wiedziała o co i o kogo chodzi?

– Jest to tajemnica poliszynela, której konsekwencje niestety widzimy na sesjach w różnych „dziwnych” głosowaniach radnych. Mam świadomość, że w niewielkim mieście jak Bochnia w samorządzie trudno ustrzec się powiązań rodzinnych i biznesowych. Jednak w ewidentnych przypadkach radni, których to dotyczy, powinni zrezygnować z głosowania i wyjaśnić przyczyny. To nie tylko kwestia dobrych obyczajów ale także ustawowy obowiązek.

Bo na przykład – jak radna, której syn pracuje w magistracie (nota bene – został zatrudniony w czasie gdy ona była już radną) może obiektywnie głosować nad absolutorium dla burmistrza czyli pracodawcy swojego syna. Albo jak traktować opozycyjnego (?) radnego, którego w trakcie sprawowania przez niego mandatu przyjęto do pracy w miejskiej spółce komunalnej. Zdarzyło się też, że inna radna (rzekomo opozycyjna) głosowała nad zwiększeniem kosztów inwestycji o 400 tysięcy złotych wiedząc, że jej mąż wcześniej (!) podpisywał dokumenty techniczne, które zadecydowały o tym zwiększeniu. Pana propozycję rozważę, gdyby powtórzyły się podobne sytuacje.

Powiedział pan też: „Nie po to szedłem do rady i nie po to mnie ludzie wybierali, żebym przytakiwał”. Nie można zaprzeczyć, że od początku kadencji jest pan jednym z najaktywniejszych radnych, który burmistrza zasypuje pytaniami dotyczącymi bieżącej działalności…

– Po prostu znam większość zagadnień samorządowych bo przez 20 lat byłem wójtem sąsiedniej gminy a wcześniej: przez 4 lata – wicewójtem, przez rok – wicenaczelnikiem Bochni, a przedtem – przez 6 lat szefem administracji i inwestycji oświatowych w naszym mieście.

Jestem zdziwiony, że moje wnikliwe dociekanie oraz próby podpowiedzi burmistrzowi jak może wybrnąć z problemów (z których wiele ma na własne życzenie) wywołują taką obrazę burmistrza i jego dworu. Pamiętam jak słuchał moich „wójtowskich” rad gdy był instruktorem pływania w Proszowkach, a wcześniej dyrektorem wiejskiej szkoły  – zawsze dobrze na tym wychodził.

Wystąpienie Kazimierza Ścisło dowodzi jednak, że nie wszystkim radnym podoba się pana aktywność i jej forma. Z przekąsem ocenił on, że wprowadził pan do rady „nową jakość”. Nie była to pochwała…

– Nie jestem skandalistą, ale moim wyborcom obiecałem, że będę tępił niekompetencję i patologiczne mechanizmy w zarządzaniu naszym miastem. Więc się staram, nawet jeżeli nie wszystkim to się podoba.

Radny Ścisło ocenił, że z tymi „cymbałami” to też pan przesadził…

– Wyraźnie powiedziałem, że cymbały są symbolem niektórych dygnitarzy różnych szczebli. A radni to nie dygnitarze. No chyba, że ktoś się bardzo poczuwa…

No to na koniec jeszcze jeden cytat z pana: „Nie liczcie na to, że ta kadencja będzie spokojna”. Co pan miał na myśli?

– Ludzie znają mnie z wielu działań, głownie inwestycji, które zrealizowałem w Gminie Bochnia. Dlatego serce mnie boli, gdy widzę marazm i niekompetencję decydentów. Tym bardziej, że kilka kwestii można rozwiązać niewielkim wysiłkiem finansowym, wystarczy tylko pomyśleć no i oczywiście trzeba się mocniej zaangażować.

I żeby była jasność – większość miejskich urzędników oceniam bardzo dobrze a niektórych nawet lubię. Liczyłem na to, że burmistrz dobrze wykorzysta moje poparcie wyborcze ale się rozczarowałem. Więc razem z kilkoma radnymi, którzy podobnie jak ja oceniają sytuację w naszym mieście, działamy, czasem nawet ostro , aby ta kadencja korzystniej zapisała się w historii Bochni niż 2 poprzednie. Bardzo im za to dziękuję i mam nadzieję, że z czasem większość radnych tworzyć będzie konstruktywną drużynę. Mieszkańcom Bochni nie jest potrzebne towarzystwo wzajemnej adoracji.

...czyli rzeczywiście „Wersal się skończył”?

– Proszę nie utożsamiać dobrego wychowania i ogłady towarzyskiej z  konformizmem, zamiataniem niewygodnych spraw pod dywan i tolerowaniem prywatnego kombinatorstwa za publiczne pieniądze. 

Pełną relację z gorącej dyskusji, z której pochodzą przywołane wyżej cytaty, znajdziecie TUTAJ.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia