– Na chłodno później to analizowałem i nie żałuję swojego wystąpienia. Chciałem tylko to wyjaśnić. Pan Jerzy Lysy pozwala sobie na coraz więcej, na różne przytyki wobec nas radnych. Nie mówi ich personalnie, ale wyraża się o nas – powiedział w rozmowie z Bochnianin.pl radny Kazimierz Ścisło. Tymi słowami nawiązał do rozpoczętej przez siebie gorącej dyskusji z czerwcowej sesji Rady Miasta Bochnia.
Przypomnijmy: Pod koniec czerwca podczas sesji radny Kazimierz Ścisło nawiązując do wywiadu z Jerzym Lysym, który 14 czerwca ukazał się w „Gazecie Krakowskiej”, zwrócił się do przewodniczącego rady Bogdana Kosturkiewicza, aby ten wyjaśnił sprawę „powiązań biznesowo-towarzyskich radnych z burmistrzem”.
Od tego się zaczęło
W rozmowie z dziennikarzem „Gazety Krakowskiej” Jerzy Lysy powiedział m.in.
– „Dygnitarze różnych szczebli obowiązkowo powinni uczyć się grać, bo i tak symbolem niektórych z nich są cymbały”;
– „Rzeczywiście, kilka koleżanek i kolegów radnych woli święty spokój, byle nikomu się nie narazić. Czasem niestety są to zwykłe powiązania towarzysko-biznesowe z ekipą rządzącą miastem”.
Bez nazwisk
Radny Jerzy Lysy nie zdecydował się na ujawnienie nazwisk. Nie zrobił tego podczas sesji (relacja TUTAJ), ani w wywiadzie z redakcją portalu Bochnianin.pl (wywiad można przeczytać TUTAJ). Z rozmowy wynika jednak, że radny Kazimierz Ścisło nie powinien brać do siebie tej krytyki. Z sugestii radnego Jerzego Lysego wynika nawet, że chodzi głównie o osoby z opozycji, a nie klubu „Bochniacy dla Bochni”, którego szefem jest Kazimierz Ścisło.
Kazimierz Ścisło nie żałuje
Mimo to radny Kazimierz Ścisło nie żałuje swojego wystąpienia podczas czerwcowej sesji.
– Na nikogo się nie obraziłem. Zbyt długo pracuję z klientami, przedstawicielami różnych firm. Nie raz walczymy o kontrakt i nie obrażamy się nawzajem. To wymaga pewnej polityki, tak samo jak na tej sali. Na chłodno później to analizowałem i nie żałuję swojego wystąpienia. Chciałem tylko to wyjaśnić. Pan Jerzy Lysy pozwala sobie na coraz więcej, na różne przytyki wobec nas radnych. Nie mówi ich personalnie, ale wyraża się o nas – powiedział Kazimierz Ścisło w rozmowie z Bochnianin.pl.
– Czy on mówi do mnie, czy do innego radnego? Tego nie wiem, ale jako przewodniczący klubu („Bochniacy dla Bochni”) zostałem upoważniony, aby w tej sprawie się wypowiedzieć. Nie był to atak na pana Lysego, którego znam X lat, mieszkamy nawet koło siebie. Nie może być tak, że bez przerwy jesteśmy pouczani, strofowani – przyznał radny Kazimierz Ścisło.
„Wprost albo w ogóle”
– Trudno, żeby ktoś nie mógł startować na radnego, bo jest z rodziny burmistrza, czy pan przewodniczący zna się z panem Jerzym Lysym, czy są rodziną, czy nie. To nie jest istotne. Wybrali nas mieszkańcy i tutaj jesteśmy – kontynuował Kazimierz Ścisło.
– Jeśli chodzi o powiązania biznesowo-towarzyskie to jeśli pan Lysy ma taką wiedzę to powinien ją ujawnić, a nie mówić ogólnikowo. Mówmy wprost albo w ogóle – dorzucił radny Kazimierz Ścisło.