Z serwisu YouTube zniknął kanał prowadzony przez charakterystycznego bywalca bocheńskich wydarzeń. „To się musiało tak skończyć” – twierdzą niektórzy, choć raczej mają na myśli inne powody niż te oficjalnie podane przez YT jako przyczynę zamknięcia kanału.
Bobik Hugo wrzuca do sieci filmiki kręcone na różnych publicznych wydarzeniach – bywa na wykładach w muzeum, spotkaniach w bibliotece, koncertach. Przychodzi też na posiedzenia komisji rady miejskiej oraz na same sesje. Lubi też pojawiać się na dyżurach radnych. Wszystko nagrywa i wrzuca do internetu surowe, bez montażu. Łatwo więc na kanale zobaczyć głupią minę, zaskoczonych ludzi, zdezorientowanych, że ktoś właśnie – czasem w ich odczuciu dość bezczelnie – ich nagrywa.
Jedni nad taką działalnością załamują ręce, inni uważają, że Bobik Hugo jest nieszkodliwy, ba! czasem bywa pożyteczny, bo dostarcza materiały, których nie można znaleźć gdzie indziej.
Reakcje filmowanych osób też są przeróżne – jedni odpuszczają i starają się w takiej sytuacji przynajmniej w miarę dobrze wypaść na nagraniu, inni nastawieni są wrogo i oponują. To drugie dotyczy zwłaszcza osób prywatnych, bo z rozgraniczeniem tego co prywatne a co publiczne, Bobik Hugo zdecydowanie sobie nie radzi. Jeden z robotników układających kostkę na ul. Św. Kingi filmowany przez kwadrans nie wytrzymał i omal „youtubera” nie pobił. Autora uratowało rozdzielające panów ogrodzenie, usłyszał tylko bardzo soczystą wiązankę epitetów nie nadających się do powtórzenia. Skąd wiem o tym incydencie? Bo widziałem na YouTube…
Ostatnio na kanale pojawiło się kilka filmików, na których rozpoznawalny w Bochni upośledzony mężczyzna śpiewa do kamery rozmaite piosenki. Nie miało to żadnego waloru artystycznego, za to rodziło niebezpieczeństwo narażenia tej osoby na śmieszność i internetowy hejt. Choć oczywiście pewnie nie takie były intencje autora.
Ale oficjalnie to wcale nie z powodu zarzucanego mu natręctwa, uciążliwości, czy naruszania czyjejś prywatności, kanał Bobika Hugo zniknął z internetu. W komunikacie YouTube informuje:
„To konto zostało zamknięte z powodu licznych zgłaszanych przez osoby trzecie roszczeń dotyczących naruszenia praw autorskich przez materiał opublikowany przez użytkownika.”
Stwierdzenie jest dość ogólne, więc pozostają domysły o co konkretnie chodzi. Wydaje się, że powodem mogą być np. relacje ze spotkań w bibliotece. Dla gości, którzy spotykają się z publicznością w całym kraju otrzymując za to honorarium, wrzucenie na YT zapisu całego takiego spotkania, to w pewnym skrócie myślowym po prostu „odbieranie im chleba”. Zakaz nagrywania i rozpowszechniania takich spotkań jest być może nawet zapisywany w umowach (?).
Większość filmików Bobika Hugo miała zaledwie po kilkadziesiąt wyświetleń, choć trafiło mu się kilka „złotych strzałów”, które wyświetlenia miały liczone w tysiącach – jak np. to wideo, na którym uwiecznił jak na bocheńskim rynku ułan ruga burmistrza Bochni za to, że miasto nie przygotowało wody dla koni (swoją drogą okazało się to nieprawdą). Potencjalnie jednak kanał jak na bocheńskie warunki miał duży zasięg, bo aż 1,9 tys. subskrybentów.
Właśnie się skończył. Choć jakoś nie wierzę, że nie zastąpi go nowy.