1 listopada cmentarze powinny być zamknięte. Organizacja tej sytuacji powinna być jednoznaczna, w tej chwili powinny być już podawane informacje, żeby dać ludziom możliwość odwiedzin swoich bliskich na cmentarzach w bezpiecznych warunkach – podał w środę pediatra, immunolog Paweł Grzesiowski.
„Weekend 31 października – 1 listopada to kolejny krok w kierunku rozsiewu pandemii w Polsce. Te osoby, które decydują w państwie o tym, czy będzie wtedy możliwość odwiedzenia cmentarzy bez ograniczeń, czy nie, będą ponosiły odpowiedzialność za to, co się stanie później” – powiedział Grzesiowski w RMF 24.
Według niego „cmentarze powinny być zamknięte”. „Organizacja tej sytuacji powinna być jednoznaczna, w tej chwili powinny być już te informacje podawane, żeby dać ludziom możliwość odwiedzin swoich bliskich na cmentarzach w bezpiecznych warunkach” – ocenił. Zdaniem immunologa, „udawanie, że 1 listopada będzie dniem wyjętym spod zasad epidemiologicznych jest po prostu zwyczajnie oszustwem”. „Narażamy kolejne setki tysięcy ludzi na zachorowania” – dodał.
Grzesiowski mówił również o transmisji wirusa w szkołach. „Na podstawie analizy danych epidemiologicznych, której niestety nie mamy w pełni, ale mamy pewne mocno ugruntowane podejrzenia, że w szkołach odbywa się transmisja wirusa. Szczególnie w strefach czerwonych oraz w dużych miastach” – poinformował.
Powiedział, że „w tych obszarach w moim pojęciu istnieje w tej chwili wskazanie, że część klas szczególnie starszych powyżej 12. roku życia powinna przechodzić na nauczanie zdalne albo szkoły powinny być całkowicie zamknięte”. Ponieważ, jak tłumaczył, „najważniejszym elementem, o którym nie wiemy wiele jest przenoszenie wirusa przez osoby skąpoobjawowe”. „Jeśli dwa, trzy tygodnie potrwa taki minilockdown to strefa czerwona stanie się strefą żółtą, bo spadnie liczba zachorowań” – mówił.
Wojewodowie zwrócili się z prośbą do izb zrzeszających lekarzy o kierowanie personelu medycznego do pracy w związku z koronawirusem. Grzesiowski odniósł się do sytuacji przytoczonej przez prowadzącego, gdzie w województwie opolskim 95 proc. lekarzy nie stawiło się na wezwanie wojewody do walki z epidemią.
Zdaniem lekarza, „w większości działania wojewodów są działaniami na oślep, tak samo jak wydają decyzje, żeby organizować oddziały covidowe bez zastanowienia, w jakim szpitalu, czy ten szpital ma takie możliwości, czy ma lokalowe możliwości”. „Jestem sam świadkiem takich sytuacji na Mazowszu – szpital w nocy dostaje polecenie od wojewody, że ma przekształcić jeden z oddziałów w covidowy, nikt naprawdę wcześniej z nim niczego nie uzgadniał” – powiedział.
W dalszej części programu mówił, że „sytuacja jest na tyle poważna, że nie możemy szukać rezerw w ochronie zdrowa”. „Wciąż popełniany jest ten sam błąd. Zabieramy lekarzy, łóżka ze szpitali, przekładamy je na covid, a co będzie z pacjentami, którzy nie mają covidu?” – zaznaczył. „Jeżeli my np. w kilku szpitalach warszawskich zabieramy całe oddziały internistyczne i przekształcamy je w covidowe, to co się dzieje z pacjentami? Nie można leczyć jednych ludzi kosztem drugich” – powiedział.
„Nie można funkcjonować w systemie, jeżeli się cały czas lekarzy traktuje jak sprzęty. Jeżeli ktoś chce zorganizować oddział covidowy, to należy najpierw uzgodnić to z dyrektorem szpitala, zorientować się, jakie ma potrzeby, a potem mu pomóc, a nie wydawać polecenia, za którymi nic nie idzie” – dodał.