R e k l a m a

Burmistrz Stefan Kolawiński: „Ubolewam, że rynek jest w takim stanie”

-

Kwestia przeciągającej się rewitalizacji centrum Bochni, czyli zadania „Rynek OD-NOWA”, była jednym z tematów, które poruszono podczas wrześniowej sesji rady miasta. Burmistrz Stefan Kolawiński zrzucał winę za ten stan rzeczy na decyzje konserwatora zabytków i tłumaczył z opóźnień wykonawcę, czym sam naraził się na krytykę. – Było 5 lat na przygotowanie inwestycji – zauważył radny Jerzy Lysy, a przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz dorzucił: – Wykonawca przystępując do przetargu znał terminy.

Dokładamy wszelkich starań, żeby inwestycje przebiegały harmonijnie, zgodnie z tym co zostało zaplanowane. Pojawiają się natomiast okoliczności, które wydłużają czas realizacji. One nie są zależne albo są zależne częściowo od nas. Często są niezależne zupełnie, decyzyjność w tym zakresie leży poza urzędem – mówił Stefan Kolawiński.

Jeśli chodzi o Rynek to ubolewam nad tym, że on jest w takim stanie. Jednakże działania pani konserwator opóźniły nam prace w bardzo znaczący sposób. Straciliśmy czas, który był bardzo dogodny na realizację całego przedsięwzięcia – bronił się burmistrz Stefan Kolawiński.

Gospodarz miasta miał na myśli decyzję Pauliny Obary, która w kwietniu całkowicie wstrzymała prace przy rewitalizacji – czytaj TUTAJ.

„To było mało poważne”

Wojewódzki konserwator zabytków wstrzymał inwestycję na trzy miesiące, ale przerwa w pracach trwała dłużej, bo robotnicy nie od razu wrócili na plac budowy.

– Wykonawca w momencie, w którym nie miał frontu robót, zabrał sprzęt, który był tutaj zgromadzony, zabrał ludzi, rozesłał po innych budowach, które prowadzi na terenie całej Polski. I w związku z tym, że tego sprzętu już nie było, doszło do sytuacji, w której nie było środków na to, żeby ci ludzie i sprzęt potem po prostu wrócili tutaj ot tak, z tygodnia na tydzień – tłumaczył na forum rady miasta Stefan Kolawiński.

Burmistrz miasta krytycznie ocenił decyzję konserwator zabytków Pauliny Obary:

– Ktoś kto podejmuje decyzję i mówię tutaj o konserwatorze zabytków powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji podejmowanych działań. Bo decyzja, pozwolenie konserwatorskie, było, i na tej podstawie uzyskane zostały stosowne inne zgody. Natomiast to, że pani konserwator oceniła tak decyzję swojego poprzednika, to nie jest naszą winą i w moim przekonaniu było mało poważne, mało jakieś takie przemyślane. Może było to działanie pod wpływem impulsu, może pod wpływem braku doświadczenia, ale w każdym bądź razie spowodowało ogromne zawirowania – stwierdził S. Kolawiński.

Wykonawca znał terminy

Do wypowiedzi burmistrza odniósł się przewodniczący rady miasta Bogdan Kosturkiewicz (Prawo i Sprawiedliwość):

– Jeżeli chodzi o ocenę działań konserwatora, to z panem burmistrzem się zgadzam: jak się ma 28 lat to się wiele rzeczy podejmuje pod wpływem impulsu – zaczął. Następnie podkreślił:

– Natomiast jeśli chodzi o ocenę wykonawcy – to całkowicie nie. Wykonawca przystępując do przetargu wiedział, że do 20 grudnia zeszłego roku ma wykonać całość zadania [taki był termin wykonania I etapu, wciąż niezakończonego – przyp. red.], to że nie wykonał, jest wyłącznie jego winą i za to ponosi odpowiedzialność. Aneks nie powinien być podpisany w takim zakresie, w jakim został podpisany. Ja będę oczekiwał, że na najbliższej komisji finansów otrzymam kolejny aneks, z którym będę mógł się zapoznać.

„To trzeba być naiwnym jak dziecko”

Przeciw zwalaniu winy na konserwatora zabytków oponował radny Jerzy Lysy (Bocheńska Wspólnota Samorządowa), zwracając uwagę:

– W kwestii czarnego luda, za jakiego robi się teraz konserwatora… Ja rozumiem, że młody konserwator, mniej doświadczony, na pewno ma większą dozę ostrożności, natomiast szanowni państwo! Na to było przynajmniej 5 albo 6 lat, żeby to przygotować… O czym my rozmawiamy? O tym, że jeżeli odkopaliśmy poniżej pewnego poziomu to konserwator zaingerował? To przecież trzeba być naiwnym jak dziecko… To jakby wsadzić palec między drzwi i się dziwić, że ktoś przytrzasnął – ocenił radny.

– Nie wolno takich argumentów używać. Konserwator lepiej, czy gorzej, wykonuje swoje obowiązki, natomiast trzeba uczciwie powiedzieć, że jeżeli jest taki aneks – o którym ja nie wiem jako radny, a jako członek komisji rewizyjnej jeszcze bardziej jestem zdziwiony, że nie wiem – w którym uwzględniono problemy nie obiektywne, ale subiektywne problemy wykonawcy i lekką ręką ktoś z miasta podpisał zgodę, żeby to właśnie przedłużyć, bo oni mają inne roboty, no to proszę państwa to zaczyna się ocierać… Wiecie, to jest temat a’la „Kolejka” – stwierdził Jerzy Lysy. – Od dłuższego czasu zauważam, że przychylność ludzi reprezentujących miasto i to różnego szczebla – inspektorów nadzoru, radców prawnych, już nie mówię o decydentach – jest według mnie zbyt duża w stosunku do wykonawców – podsumował.

Obraz rynku przeraża, ale ludzie nie wiedzą wszystkiego

– Rzeczywiście obraz rynku bocheńskiego przeraża – przyznała w czasie dyskusji radna Marta Babicz (Bochniacy dla Bochni). – Szkoda, że to wszystko tak się zbiegło, głównie w okresie wakacji, kiedy do Bochni przyjeżdżali też ludzie spoza miasta.

– Chcielibyśmy, żeby ta rewitalizacja dobiegała już końca, ale proszę państwa, mówmy otwarcie i uczciwie, że opóźnienie trzech miesięcy – chodzi mi o zakaz wykonywania prac wydany przez panią konserwator – to też jest okres bardzo długi. I to były miesiące kiedy można było najwięcej zrobić, maj czerwiec i lipiec, kiedy pogoda sprzyjała – ciągnęła Marta Babicz.

– Przykro jest słuchać opinii ludzi, zwłaszcza stojących na przystankach, najczęściej ludzi którzy – no nie chcę nikogo obrażać – ale mają nikłe informacje na temat pewnych spraw, ale są „ekspertami” we wszystkich dziedzinach, którzy bardzo niesprawiedliwie oceniają pewne rzeczy, wieszając – używając truizmu – psy na nas, na radnych, na burmistrzu itd. A w ogóle nie wiedzą o tym dlaczego te prace się opóźniły, wielu nawet nie wie, że była taka decyzja konserwatora, że trzeba te prace wstrzymać… Po prostu nie wiedzą – podsumowała radna.

– Gdyby komisje były nagrywane i transmitowane, to nie byłoby żadnych plotek, bo ludzie o wszystkim wiedzieliby z pierwszej ręki – skomentował Jerzy Lysy. W dalszej części dyskusji zwrócił też uwagę, że o ważnych sprawach radni dowiadują się z internetu, a jako przykład wskazał opisaną przez Bochnianin.pl sprawę przyszłego kształtu zachodniej pierzei Rynku (zobacz artykuł „Duże zmiany zachodniej pierzei Rynku. Jak będzie wyglądała po remoncie?”).

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia

Bieżący miesiąc