Są procedury i jest sprzęt – zapewnił podczas czwartkowej sesji rady powiatu Jarosław Kycia, dyrektor bocheńskiego szpitala. Punkt dotyczący informacji na temat koronawirusa wprowadzono do porządku obrad na wniosek zarządu powiatu.
– Mamy specjalną procedurę postępowania z osobami potencjalnie zakażonymi, mamy wytypowane izolatki wyposażone w sprzęt jednorazowy (izolatka przy SOR), mamy zakupione specjalne kombinezony dla personelu, fartuchy barierowe, maseczki – wyliczał Jarosław Kycia.
Szef szpitala poinformował, że zgodnie z procedurami pacjent z podejrzeniem zarażenia koronowirusem ma być przewieziony do najbliższego oddziału zakaźnego. Takich oddziałów jest w Małopolsce 10 (lista TUTAJ). Przyznał, że dla bocheńskiego szpitala potencjalny problem mógłby się pojawić wtedy, gdyby okazało się, że skończą się miejsca na tych oddziałach zakaźnych i pacjenci musieliby zostać w Bochni.
Sanepid: Mamy codziennie pełno telefonów
Bardzo szczegółowo o tym co już wiadomo na temat koronawirusa opowiadała Halina Bielec, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bochni. Z bieżącymi informacjami można zapoznać się również na stronach Ministerstwa Zdrowia – TUTAJ.
– Mamy codziennie pełno telefonów – bo ktoś wraca z Włoch, ktoś wraca a Tajlandii, jak on ma się zachować? – przyznała Halina Bielec. – Dzwonią nauczyciele, właściciele firm, których pracownicy przebywają na zagranicznych delegacjach itp.
Halina Bielec przypomniała jeszcze, że jesteśmy akurat w szczycie sezonu grypowego: – W powiecie bocheńskim od 1 stycznia mamy 9 tys. zgłoszonych przypadków grypy. To naprawdę bardzo dużo – zwróciła uwagę.
„Troszkę taka histeria”
– Jednak jest troszkę taka histeria rozpętana porównując nawet do zwykłej grypy, która jest od wielu lat i której tak naprawdę jest dużo więcej przypadków i globalnie w skali całego roku na grypę umiera więcej osób niż na koronawirusa odkąd pojawiła się ta choroba… – oceniła z kolei Katarzyna Baranowska-Tateno, lekarz z bocheńskiego szpitala.
Jej zdaniem „trzeba zachować racjonalną postawę”. – Z punktu widzenia lekarzy powodu do paniki nie ma. Jest to wszystko monitorowane przez sanepid. Ja bym zachowała czujny sceptycyzm – podsumowała.
„Kwarantanna” uczniów „Budowlanki”
W trakcie dyskusji przewodnicząca rady powiatu Bernadetta Gąsiorek zapytała o zgłoszony jej przypadek uczniów z Zespołu Szkół Nr 2, „którzy wrócili z Mediolanu i pani dyrektor im zarządziła 2-tygodniową kwarantannę”.
Szefowa sanepidu nie była w stanie tego potwierdzić, ale przyznała, że „był telefon w tej sprawie” i jej zdaniem jeżeli taka decyzja została podjęta, to ze względów profilaktyki jest ona jak najbardziej słuszna i rozsądna. – Jeżeli pani dyrektor podejmie takie kroki, to będzie bardzo dobrze, bo uczniowie mogą w domu się uczyć. Lepiej zastosować profilaktykę niż później martwić się jak dojdzie do większego zachorowania.
Skontaktowaliśmy się z dyrekcją Budowlanki. Dyrektor szkoły Anetta Krysiak wyjaśniła, że chodzi o dwóch uczniów z klasy maturalnej, którzy byli na prywatnym wyjeździe do Włoch (nie mają objawów, wrócili w czwartek). Podkreśliła, że „kwarantanna” nie jest nakazem, a wynikiem rozmowy i wspólnych ustaleń – uznano, że lepiej będzie jeśli przez najbliższe kilkanaście dni uczniowie nie będą chodzić do szkoły.
Myć ręce!
– Dobrze by było, żeby wszyscy nauczyciele w szkołach na godzinie wychowawczej poświęcili 10-15 minut i dzieciom pewne rzeczy uzmysłowili. Bo to nie chodzi tylko o koronawirusa, ale tu w ogóle chodzi o mycie rąk – zwracała jeszcze uwagę Halina Bielec.
W nawiązaniu do tego radny Ludwik Węgrzyn zwrócił się do starosty i służb starostwa, żeby automaty do dezynfekowania rąk umieścić przy wejściu do wydziału paszportowego („bo tam się przewijają ludzie z różnych stron przybywający”), w wydziale komunikacji („bo tam też ta liczba klientów, którzy przychodzą jest duża”) oraz żeby w szkołach średnich )podległych powiatowi) przeprowadzić akcję informacyjno-profilaktyczną dla młodzieży.
Jak dotąd w Polsce nie odnotowano ani jednego przypadku zarażenia koronawirusem.