R e k l a m a

Kopalnia Soli Bochnia. Emerytowani górnicy walczyli o należne deputaty, planowali demonstrację

-

Władze bocheńskiej kopalni soli szukając w poprzednim roku oszczędności finansowych zawiesiły wypłatę tzw. ekwiwalentu za deputat węglowy należnego emerytowanym górnikom. Ci postanowili walczyć o swoje, grozili pikietą, szukali pomocy u parlamentarzystów i ostatecznie pieniądze dostali. Jak będzie w tym roku?

Wspomniany ekwiwalent przysługuje emerytowanym górnikom i rencistom, ale także wdowom, wdowcom i sierotom po zmarłych pracownikach, emerytach i rencistach, którzy na te świadczenia odeszli z Kopalni Soli Bochnia. To kwota około 1600 zł na osobę rocznie, w przypadku bocheńskiej spółki dotyczy około 350 osób, co oznacza, że kopalnia powinna wydać na ten cel 560 tys. zł.

Lockdown i szukanie oszczędności

Wiosną zeszłego roku, w związku z kryzysową sytuacją, władze kopalni zaczęły gorączkowo szukać finansowych oszczędności.

– Kwota dotacji budżetowej na rok 2020 była bardzo niska. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty związane z bezpiecznym funkcjonowaniem kopalni niezbędne były bardzo duże oszczędności. Dodatkowo sytuacja spowodowana Covid-19 też nie poprawiała ogólnego stanu finansowego spółki – tłumaczy prezes kopalni Maciej Kuszlik.

Przypomnijmy: ze względu na wprowadzone obostrzenia sanitarne od marca całkowicie zamarł ruch turystyczny, a przychody kopalni z tej działalności zmalały wówczas do zera.

W maju władze spółki w porozumieniu ze związkami zawodowymi „mając na uwadze ochronę miejsc pracy i zapewnienie bytu obecnie zatrudnionym pracownikom” zawarły porozumienie w sprawie zawieszenia wypłaty wspomnianego ekwiwalentu na okres 2 lat. Jak wyliczyliśmy wyżej, dałoby to oszczędność ok. 560 tys. złotych.

Byli pracownicy rozczarowani

Taka decyzja nie spodobała się jednak górniczym emerytom. Argumentowali, że to przecież przywilej, który wywalczyli ich najstarsi koledzy, którzy w 1981 roku strajkowali upominając się o ludzi pracy, zostali wtedy spacyfikowani przez ZOMO i zapłacili za swoją postawę utratą wolności, a niektórzy nawet zdrowia.

– Oni są jeszcze wśród nas i żyją za naprawdę bardzo niskie emerytury. Czeka ich gorzka niespodzianka, gdy otrzymają ze swojego byłego zakładu pracy, dla którego poświęcili tak wiele, pismo o pozbawieniu ich gratyfikacji zagwarantowanej przez Państwo Polskie – wskazywali.

Podkreślali, że chodzi często o osoby w zaawansowanym wieku, po 80-tce.

Pikieta, do której nie doszło

Jeszcze zanim związki podpisały porozumienie z zarządem kopalni, emerytowani pracownicy kopalni próbowali zwrócić uwagę na ten zły ich zdaniem pomysł, posła z Bochni Stanisława Bukowca. – Nie może być tak, że trudności chce się pokonać uderzając w najsłabszą grupę społeczną jaką są emeryci. Za wdowi grosz próbuje się rozwiązać obecne problemy zakładu – wskazywali.

W międzyczasie wypłata ekwiwalentu została zawieszona, więc zdeterminowani emeryci zaplanowali kolejny krok: zaczęli organizować demonstrację, która miała odbyć się w środę 24 czerwca przy szybie Campi (uczestnicy planowali przemaszerować potem jeszcze ul. Oracką, przez Planty Salinarne, do Placu Św. Kingi). W urzędzie miasta zarejestrowano nawet takie zgromadzenie (zgłaszającym był Wacław Surma).

Warto zaznaczyć, że kilka dni później, 28 czerwca miała się odbyć pierwsza tura wyborów prezydenckich – co z pewnością nie było bez znaczenia.

Równolegle przedstawiciele górniczych emerytów zabiegali o spotkanie z prezesem kopalni soli. Jak relacjonuje w rozmowie z Bochnianin.pl Marek Smaga, udało się to w końcu dzięki mediacji szefa miejskich struktur PiS Ireneusza Sobasa. To także on uczestnicząc w rozmowach załagodził nastroje i przekonał stronę reprezentującą byłych pracowników kopalni, do rezygnacji z ulicznego protestu.

Strony dały sobie czas do września. Minęło jednak kilka miesięcy, a w sprawie nic się nie zmieniło. Dlatego emeryci późną jesienią postanowili szukać wsparcia „po sąsiedzku”, u posłanki Urszuli Ruseckiej z Wieliczki (to także nasz okręg wyborczy). Jak twierdzą, to po jej interwencji udało się w końcu sprawę „ruszyć”, choć de facto było to pokłosie ustawy przegłosowanej przez sejm dotyczącej przedłużenia o kolejne siedem lat możliwości udzielania dotacji m.in. dla kopalń soli Bochnia i Wieliczka.

Potwierdza to prezes kopalni soli Maciej Kuszlik:

– Dzięki długotrwałym staraniom udało się uzyskać dodatkowe środki pieniężne z budżetu państwa. Mogły one być wydatkowane tylko zgodnie z zapisami ustawy o dotacji dla niektórych podmiotów, czyli również na wypłatę deputatu węglowego. Część z tych środków została przeznaczona na wypłatę zawieszonego ekwiwalentu.

Ustawę sejm przegłosował w listopadzie, poparli ją wszyscy posłowie z regionu. Więcej o tym TUTAJ.

W połowie grudnia pieniądze trafiły do byłych pracowników kopalni i ich rodzin.

Co w roku 2021?

Zgodnie z porozumieniem podpisanym wiosną zeszłego roku, wypłata ekwiwalentu za deputat węglowy została zawieszona na 2 lata. W dokumencie zawarto jednak klauzulę, że „zależnie od sytuacji finansowej kopalni podejmowane będą rozmowy w przedmiocie skrócenia lub wydłużenia stanu zawieszenia”.

Pytany w styczniu o sprawę prezes Kuszlik ocenił: – Na dzień dzisiejszy wydaje się, że nie powinno być z tym problemów, wszystko zależy od ostatecznej kwoty przyznanej dotacji budżetowej.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia