– Ten przekaz, który z dzisiejszego wydarzenia ma wynikać jest skierowany głównie do ludzi młodych. Do tych osób chciałbym żeby dotarło, że nic nie jest dane raz na zawsze. I to co dzieje się obecnie na granicy wschodniej jest tego najlepszym przykładem – powiedział burmistrz Bochni Stefan Kolawiński.
W sobotę na bocheńskim rynku odbyła się inscenizacja demonstracji ulicznej zakończonej starciami z milicją, nawiązująca do 40. rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Przed rozpoczęciem wydarzenia głos zabrali oficjele m.in. burmistrz Bochni.
– Urząd miasta współorganizuje to przedsięwzięcie i chciałem pani prezes [Zofii Sitko ze Stowarzyszenia Bochniaków, które było pomysłodawcą projektu – przyp. red.] podziękować za to, że dała się w którymś momencie namówić na to, żeby doprowadzić do finału to zadanie. Dlatego, że były wątpliwości: organizować? w jakim zakresie organizować? Natomiast przeważył rozsądek, przeważyła chęć pokazania tego wszystkiego, co kiedyś było udziałem pewnej grupy ludzi, nas, w takim wieku jak my i trochę starszych, i trochę młodszych, ale naszym udziałem – mówił Stefan Kolawiński. – Ta codzienność stanu wojennego, to upodlenie narodu polskiego, które zostało dokonane przez wprowadzenie stanu wojennego. Drodzy państwo, wtedy rzeczywiście nie było żartów, wtedy ludzie rzeczywiście byli prześladowani, wtedy ludzie rzeczywiście ginęli.
– To był inny zupełnie czas i ten przekaz, który z dzisiejszego wydarzenia ma wynikać jest skierowany głównie do ludzi młodych. Do tych osób chciałbym, żeby dotarło, że nic nie jest dane raz na zawsze. I to co dzieje się obecnie na granicy wschodniej jest tego najlepszym przykładem. Byliśmy zauroczeni pokojem, byliśmy zauroczeni stabilizacją i drodzy państwo co? No właśnie… – kontynuował burmistrz.
– Drodzy państwo, jest szereg zdarzeń, które codziennie się dokonują i które destabilizują naszą ojczyznę i pamiętajmy o tym, że wolność nie jest dana, ale jest zadana. My musimy cały czas myśleć o tym, że trzeba kochać ojczyznę, bo to jest nasza ziemia, bo to jest nasze dziedzictwo, które zostawili nam nasi poprzednicy. To jest dziedzictwo, które mamy obowiązek przynajmniej w stanie niepogorszonym przekazać następnym pokoleniom – podkreślał z mocą Stefan Kolawiński.
– Uważnie przyglądajmy się temu wszystkiemu co będzie dzisiaj pokazywane, niech to zapadnie w naszą pamięć i niech odświeżone rany spowodują to, iż będziemy doskonale pamiętać to co było niedobrego w tym wszystkim, w tej naszej przeszłości – zakończył gospodarz Bochni.