Konrad Berkowicz i Andrzej Skupień – „jedynka” i „czwórka” na małopolsko-świętokrzyskiej liście Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego – gościli w poniedziałek w Bochni. Spotkanie z wyborcami odbyło się w restauracji „Cichutko”.
W roli gospodarza wystąpił Radosław Macoń, który w ramach wstępu przypomniał, że Konfederacja to połączenie środowisk m.in. ugrupowań związanych z takimi liderami jak Janusz Korwin-Mikke, Liroy, Grzegorz Braun i Kaja Godek.
– Stało się coś na co wszyscy czekali – prawdziwa koalicja pro-polska, gdzie prawdziwi Polacy się połączyli, żeby przeciwstawić się tym innym opcjom, które są albo na usługach Waszyngtonu, albo na usługach Izraela – przekonywał.
Szewczyk Dratewka przestrzega przed Francją i Niemcami
Anonsując Konrada Berkowicza, Radosław Macoń przedstawił go jako „Szewczyka Dratewkę, który na rozkaz króla Janusza [Korwin-Mikke – przyp. red.] walczy ze smokiem biurokracji. Więc najlepszym miejscem dla niego będzie największy smok biurokracji w Brukseli”.
Sam Berkowicz przekonywał, że jego formacja nie jest „eurosceptyczna”, ale „uniosceptyczna”. UE przedstawiał jako instytucję, która staje się coraz bardziej opresyjna, coraz bardziej ograniczając poszczególnym krajom ich suwerenność.
![](https://bochnianin.pl/wp-content/uploads/2019/05/259A3306.jpg)
Przestrzegał, że Francja i Niemcy chcą wykorzystywać Polskę do swoich celów, a jeszcze pogorszy się to w sytuacji zbliżającego się brexitu. Zobrazował to dość kontrowersyjną metaforą:
– Jesteśmy w takiej sytuacji jakbyśmy siedzieli w więziennej celi z kumplem z Anglii, który skazany niesłusznie, wychodzi na wolność. Z jednej strony się cieszymy, ale z drugiej strony zostajemy sami, a obok w celi dwóch osiłków Francuz i Niemiec ma na nas ochotę. Nie jesteśmy Biedroniami, żeby się z tego cieszyć…
„Cyrk na kółkach”
O Unii i samym Parlamencie Europejskim, do którego kandydują, Berkowicz i Skupień mają złe zdanie. Już na początku spotkania Andrzej Skupień przekonywał, że instytucja ta zajmuje się jedynie wymyślaniem absurdalnych prawnych regulacji, które służą wybranym grupom interesów, a europarlamentarzyści czasem nawet sami nie wiedzą za czym głosują. Ocenił, że to co się tam czasem wyprawia to „cyrk na kółkach”.
Po co zatem kandydują? Z wyjaśnień wynika, że chodzi o większą rozpoznawalność, możliwość przebicia się do mainstreamu oraz… pieniądze na funkcjonowanie, których te środowiska nie mają, a ich potrzebują by być w stanie przeciwstawić się dużym partiom.
Pokazać żółtą kartkę PiS, uwolnić Polskę z opresji UE
Sporo miejsca w swoim wystąpieniu Berkowicz poświęcił też na demaskowanie PiS, które jego zdaniem na potrzeby elektoratu udaje eurosceptycyzm, a w rzeczywistości ma nastawienie dokładnie odwrotne. Najlepszym na to dowodem ma być fakt, że Lech i Jarosław Kaczyńscy negocjując i podpisując traktat lizboński de facto „współtworzyli obecną UE”.
Berkowicz podkreślił, że wszystkie formacje tworzące Konfederację mają jeden wspólny pogląd: „trzeba walczyć z dyktatem Unii nad Polską, trzeba uwolnić Polskę od opresji Unii Europejskiej”.
– Najpierw są eurowybory, a potem wybory parlamentarne za parę miesięcy. Głos na Konfederację może być żółtą kartką dla Prawa i Sprawiedliwości, sygnałem ostrzegawczym dla Unii Europejskiej – przekonywał. – Skądinąd wiemy, że w wewnętrznych sondażach PiS-u jesteśmy trzecią siłą polityczną w Polsce, stąd taki atak w ostatnim czasie na nas i pompowanie naszego konkurenta Kukiza.
– Im będzie lepszy wynik, tym lepsza reprezentacja ludzi, którzy będą bronić interesu Polski w Unii Europejskiej, a jak tylko będzie taka możliwość to przywrócić ją do odpowiedniego stanu, albo po prostu się z niej wyzwolić – zakończył Berkowicz.
W spotkaniu wzięło udział około 30 osób.