R e k l a m a

Nowa Kronika: Oko w oko z rzekotką

-

– Egzotyczna, aż niepasująca do naszej rodzimej fauny – tak ocenia bohaterkę okładki Patrycja Wąsikowska, autorka zdjęcia. Rzekotce drzewnej, która wbrew pozorom nie jest żabą, na pewno nie można odmówić urody i gracji. Odchylając źdźbła trawy, wydaje się wręcz zapraszać do zapoznania się z wnętrzem październikowego wydania Kroniki Bocheńskiej. 

Już na pierwszych stronach odnaleźć można relację z uroczystego nadania Janowi Flaszy tytułu Honorowego Obywatela Królewsko-Górniczego Miasta Bochnia. 29 września były dyrektor Muzeum im. Stanisława Fischera przyznał: – „Właściwie całe życie poświęciłem jednemu celowi, żeby przekonać mieszkańców, siebie także – na początku, że historia, tradycja, pamięć i kultura są wielkim atutem tego miasta, że dzięki nim Bochnia może być silnym ośrodkiem, może czerpać z tej tradycji nie tylko po to, żeby można było słuchać zajmujących opowieści o historii, ale żeby również ta przeszłość dawała nam coś, co będzie kształtowało współczesność.” O tym, że praca ta trwa nadal i jest intensywna, świadczą m.in. trzy teksty Jana Flaszy zamieszczone w dalszej części miesięcznika.

„Pora na zaciskanie pasa” – tak zatytułowana jest relacja Agnieszki Dziki z wrześniowej sesji Rady Miasta. Zdominował ją bowiem temat, który nie był ujęty w porządku obrad – kryzys energetyczny. Czy konieczne okaże się wyłączanie oświetlenia ulic i placów oraz ograniczenie działalności bocheńskiej pływalni? Ostateczne decyzje nie zapadły. Trwają rozmowy, do których zaproszono również szefową MOSiR Sabinę Bajdę, ponieważ obiekty, którymi zarządza zasilane są z tej samej kotłowni, co basen. 

Andrzeja Świgosta, który w wyniku tragicznego wypadku, zmarł 25 sierpnia, znano w Bochni i regionie jako właściciela firmy zajmującej się serwisem samochodów ciężarowych, usługami transportowymi i dźwigowymi, a także jako osobę, która wspierała bocheńską grupę Krakowskiej Pieszej Pielgrzymki do Częstochowy. Na łamach Kroniki wspominają go ks. Paweł Skraba, Maksymilian Truś, Jarek Leśniak „Mały”, Paweł Mroczek oraz córka Kinga Świgost. 

Dział „historia” otwiera artykuł Ryszarda Rybki dotyczący relacji ekonomicznych między władzami miasta a wojskiem w pierwszej połowie XX wieku. – „Październik – czas odpustu w Bochni przywołuje wspomnienia babci i dziadka, którzy przez ponad 30 lat jeździli ze swoim kramem na odpusty” – piszą Elżbieta Lekki i Bogdan Haba. Przeczytać można m.in. o pakowaniu odpustowych cukierków, robieniu różańców i zarobionych pieniądzach. Zaskakujące są wątki bocheńskie, które odnaleźć można we dworze w Lusławicach. Odkrywa je dla czytelników Jan Flasza.

Co słychać w słowackim Kieżmarku, który od 1993 roku jest miastem partnerskim Bochni? Jan Flasza dochodzi do smutnych wniosków: – „Pierwsze, co rzuca się w oczy, to liczba pustych lokali handlowych i usługowych w centrum. Zjawisko to znamy i z bocheńskiego podwórka.” W podróż do srebrnego miasta, Kutnej Hory w Czechach zaprasza z kolei Piotr Langer. Jest to już 29. odcinek cyklu „Kopalnia EUROPA”. 

Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Bochni ma nową prezes – Katarzynę Kulawik. W rozmowie przeprowadzonej przez Aleksandrę Fortunę-Nieć podkreśla: – „Wyróżnia nas atmosfera na wycieczkach, luz i profesjonalizm. Wyjazdy są atrakcyjne, także pod względem ceny. To nie tylko Beskidy, ale również Tatry, polskie i słowackie, zwiedzanie miast i wycieczki rowerowe. Nowością z ostatnich lat są zimowe kuligi w Dolinie Chochołowskiej. Organizujemy też wycieczki rodzinne, które cieszą się sporym zainteresowaniem.”

– „Niejeden z wędrujących obok jego domu dał się nabrać, myśląc, że odpoczywająca na wózku inwalidzkim postać w kapeluszu i ciemnych okularach to po prostu właściciel. Nic bardziej mylnego. To tylko zręczna  sugestywna instalacja artystyczna autorstwa Janusza Dudka” – w ten sposób Jan Flasza zaprasza do zapoznania się z fascynującą twórczością mieszkającego w podbocheńskiej Dąbrowicy artysty, który nie tylko rzeźbi, maluje, konstruuje fantazyjne instalacje i wprawia je w ruch za pomocą elektryczności lub sił natury, lecz także pisze wiersze. 

– „Zaczynając przygodę z dyrygenturą, postanowiłem, że nauczę się grać na wszystkich instrumentach orkiestry. Ten projekt trwa nadal. Łącznie to już około dwudziestu instrumentów. Gram codziennie na kilku. Każdy z nich to jest kopalnia, którą można odkrywać w nieskończoność” – mówi Maciej Koczur, który niedawno do swojego dorobku dopisał kolejny sukces. Z laureatem trzeciego miejsca oraz zdobywcą nagrody publiczności na „Wiener Schule” International Conducting Competition w Wiedniu rozmawia Aleksandra Fortuna-Nieć.

Sara Favalli naukę w klasie drugiej I Liceum Ogólnokształcącego zakończyła ze średnią 6,0! Zna biegle kilka języków obcych. W trakcie zdalnego nauczania, trochę z nudów, zaczęła poznawać japoński, a już maju zdobyła dwie nagrody w VIII Konkursie Krasomówczym Języka Japońskiego w Łodzi. Wcześniej przyznano jej tytuł finalistki Ogólnopolskiej Olimpiady Języka Angielskiego, była też laureatką wymienionej olimpiady, a także finalistką zawodów centralnych XX Olimpiady Znajomości Afryki, zajęła II miejsce w konkursie o tytuł „Najlepszego Matematyka Powiatu Bocheńskiego”… Agnieszce Dziki zdradza swój sposób na „szóstkę” i to, że przyswaja właśnie podstawy języka chińskiego oraz nie przestaje snuć nowych, niezmiennie nietypowych i fascynujących, planów na przyszłość… 

Nie mniej ciekawe niż dokonania Sary jest pytanie: Co łączy Micka Jaggera i Szkołę Podstawową nr 5 w Bochni? 60 lat aktywności! Kronika publikuje relację i zdjęcia z obchodów diamentowego jubileuszu, a także wielkoformatową, zajmującą dwie strony, fotografię niemal wszystkich uczniów i nauczycieli „piątki”. 

Na kolejnych stronach prezentują się pierwszoklasiści ze Szkół Podstawowych nr 1 i nr 2. W dziale „kultura” przeczytać można m.in. o spektaklu tanecznym „Inside” czy zajęciach, jakie oferuje w tym roku szkolnym Miejski Dom Kultury. 

O napoju z historią, czyli kwasie chlebowym opowiada „szef kuchni” Rafał E. Stolarski. Dział „Człowiek i przyroda” rozpoczyna prezentacja kolejnych niesamowitych kaktusów z kolekcji Jerzego Zuzi. O bodajże najmniej znanym bochnianom podziemnym obecnie cieku, czyli potoku Rozalia, pisze ze szczegółami Dominik Zwierniak.

– „Pamiętam, kiedy lata temu zobaczyłam ją po raz pierwszy. Była niewielka, wspinała się po trzcinie za pomocą przyssawek na palcach i – pewna skuteczności swojego kamuflażu – nie uciekała, a zastygała w bezruchu” – pisze o wyróżniającej się kolorem i zachowaniem rzekotce drzewnej Patrycja Wąsikowska. Gdzie jej szukać i jak postępować w jej towarzystwie? Warto dokładnie przeczytać artykuł o tym niezwykle egzotycznym skarbie naszych lasów. 

Przed laty kojarzył się głównie z tańcem erotycznym. Dziś jest to już dyscyplina sportowa. – „Trenujemy w zgodzie z własnym ciałem” – mówi Adrianna Kruk, bochnianka i instruktorka pole dance. Z kolei Marcin Kusiak wyjaśnia, jak to się stało, że w podwójnym triathlonie, gdzie do przepłynięcia było 7,6 km, do pokonania na rowerze 360 km, a potem jeszcze do przebiegnięcia podwójny maraton, czyli niemal 85 km, ostatecznie wbiegł na metę z czasem 23 godziny, 28 minut, 48 sekund, zajmując tym samym drugie miejsce w międzynarodowej stawce. 

Sporymi sukcesami pochwalić się również może Triathlon Team Bochnia, o którym Kronika wspomina w dziale „Sprintem”. Fani szczypiorniaka nie przejdą obojętnie obok wywiadu ze szkoleniowcem drużyny MOSiR Ryszardem Taborem. Nie powinni również poczuć się zawiedzeni kibice futsalu i piłki nożnej. Zarówno Mateusz Filipek, jak i Jakub Noskowiak dokładnie relacjonują sportowe dokonania bochnian. 

Bohaterką cyklu „Znamy się tylko z widzenia” jest Elżbieta Cieśla, która od 7 lat pracuje w Urzędzie Miasta Bochnia na stanowisku ekodoradcy. 

Duże wrażenie robią na mnie 

kilkulatki śmigające na nartach albo na snowboardzie. Sama od kilku lat się uczę, ale ciągle jestem gdzieś tam w tyle. 

Nigdy nie sądziłam, że

stanowisko ekodoradcy pozwoli mi na połączenie pracy dla kogoś, a zarazem dla siebie. Od siedmiu lat staram się zmieniać podejście mieszkańców Bochni do środowiska. Mam także możliwość prowadzenia zajęć edukacyjnych z dziećmi. Poza tym nauczyłam się wychodzić ze swojej strefy komfortu, poznałam wielu wartościowych ludzi, dzięki którym z radością przychodzę do pracy. 

Gdybym mogła zaprosić na obiad dowolną osobę 

to byłaby to Iga Świątek lub któryś z zawodników reprezentacji siatkarzy, choć najchętniej zaprosiłabym całą drużynę.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia

Bieżący miesiąc