Niektóre samorządy już zaczęły rozeznawać wśród swoich mieszkańców ewentualne zapotrzebowanie na węgiel, którym gminy będą mogły handlować po preferencyjnych cenach. Ustawa w tej sprawie nie została jednak jeszcze przyjęta – dziś ma zająć się nią Sejm.
O „zgłaszanie zapotrzebowania na węgiel kamienny na najbliższy sezon grzewczy” poprosili już mieszkańców m.in. wójtowie gmin Rzezawa i Trzciana, a w sąsiednim powiecie brzeskim np. wójt gminy Dębno. Milczenie pozostałych samorządów nie oznacza jednak, że te gminy nie zamierzają włączyć się w akcję – tamtejsi włodarze czekają jednak na uchwalenie konkretnych przepisów i procedur.
Można by więc ocenić, że wójtowie, którzy już ogłosili zbieranie zapotrzebowania na węgiel, nieco wyrwali się przed szereg, albo przyklasnąć, że „działają wyprzedzająco” opierając się na samym projekcie ustawy. Bo wynika z niego, że dokładnie tak dystrybucja węgla ma wyglądać: gminy mają wstępnie ustalić liczbę gospodarstw domowych zainteresowanych zakupem paliwa stałego, zamówić opał, a następnie przyjmować i weryfikować wnioski o jego sprzedaż i dystrybuować do mieszkańców. Jeśli gmina nie będzie w stanie realizować takiego zadania sama, może się nim zająć „podmiot pośredniczący”.
Według proponowanych zapisów ustawy, cena tony węgla kamiennego dla samorządów ma wynosić 1500 zł brutto, a gminy będą go rozprowadzać po cenie nie wyższej niż 2000 zł brutto (na wolnym ryku tona kosztuje nawet ponad 3 tys. zł), a jeśli dystrybucją zajmie się „podmiot pośredniczący”, to cena nie może być wyższa niż 2200 zł brutto.
Węgiel po preferencyjnej cenie będą mogły kupować gospodarstwa domowe, którym przysługuje dodatek węglowy.
Wszystkie powyższe zapisy znajdują się w przygotowanym przez rząd projekcie ustawy, którym dziś zajmie się Sejm. Samorządowcy, z którymi rozmawiałem przyznają, że ze względu na obecność tematu w mediach już teraz otrzymują od mieszkańców pytania o tańszy opał.
