R e k l a m a

Bursa musi zarabiać na Bazylikę? „Niech robią tak dalej, (…) a nikt już do kościoła nie będzie chodził”

-

– Mamy coraz mniej ludzi w kościele i coraz niższe składki. Przyjdzie czas, że być może właśnie takie instytucje (jak bursa – przyp. red.) będą utrzymywać ogrzewanie w Bazylice – przekonywał podczas spotkania z delegacją protestujących w sobotę przed plebanią ws. Chóru PCSN proboszcz parafii Św. Mikołaja ks. Ryszard Podstołowicz.

Podnoszone argumenty ekonomiczne miały uzasadnić konieczność prowadzenia i rozwijania działalności komercyjnej w bursie, w której siedzibę ma również chór. Proboszcz poinformował, że gdy przychodził do parafii kilka lat temu, bursa miała kilkaset tysięcy złotych długu, ale dzięki pożyczce i częściowemu umorzeniu, udało się wyjść z kłopotów.

Zarzucono mi, że powinienem być biznesmenem, a nie księdzem, bo dbam o dobra materialne. A co by było, gdyby ta bursa padła – nie została podniesiona i nie funkcjonowała? To wtedy by mnie na tych taczkach wywieziono, że jestem do niczego gospodarzem i administratorem – mówił z rozgoryczeniem ks. Ryszard Podstołowicz.

– Jest ksiądz proboszcz świetnym gospodarzem, tylko nie zapominajmy w tym wszystkim o człowieku… – usłyszał w odpowiedzi od jednego z rodziców.

To jest również w naszym – teraz mówię za siebie i za państwa – i chóru interesie, żeby ona generowała na tyle zyski, żeby przy dzisiejszych realiach ekonomicznych zupełnie spokojnie i bez żadnych zmian mógł sobie spokojnie funkcjonować chór i mieszkać ksiądz Adamczyk – argumentował ks. Ryszard Podstołowicz.

Czy właśnie doszliśmy do sedna? Chodzi o pieniądze? – padło pytanie.

– Nie! Broń Boże! – zaprzeczył gospodarz parafii. – Czy troska o to, żeby to pięknie wyglądało, żeby przynosiło realne zyski, dla parafii również… Proszę państwa, mamy coraz mniej ludzi w kościele i coraz niższe składki. Przyjdzie czas, że być może właśnie takie instytucje będą utrzymywać ogrzewanie w Bazylice… Czy troska o to (…), to jest coś złego?

Jednocześnie dociskany przez rozmówców gospodarz parafii przyznał, że to właśnie powodzenie komercyjnej działalności w auli przy Bursie przyczyniło się pośrednio do eskalacji konfliktu: – Kiedy zaczęło być bardzo dużo gości, kiedy zaczęły być uroczystości różnego rodzaju, systematycznie co tydzień, zaczęły się właśnie jakieś uwagi, czy wprost skargi gości, którzy opłacili sobie pobyt, wesele, przyjechali i był problem z zaparkowaniem… Wtedy zaczęło zgrzytać (o szykanach ze strony zarządcy bursy informuje dyrygent chóru w swoim oświadczeniu – TUTAJ).

Ks. Ryszard Podstołowicz kilkukrotnie podczas spotkania akcentował, jak ważny dla parafii jest wymiar ekonomiczny działalności bursy, ale dystansował się od niej, gdy pytano o sporne kwestie, wskazując, że zarządca bursy od zawsze „miał wszelkie uprawnienia i funkcjonował w zasadzie poza parafią”, ponieważ „proboszcz nie jest od tego, żeby zajmować się takimi rzeczami, bo jest od duszpasterstwa i troski o kościół”.

Obserwując sobotnie spotkanie protestujących z proboszczem można było momentami odnieść wrażenie, że doszło do swoistego odwrócenia zwyczajowych ról: o istocie wartości niematerialnych mówili parafianie, a duszpasterz przywoływał przyziemne realia.

Jedna ze starszych pań, z którymi rozmawiali dziennikarze jeszcze przed rozpoczęciem protestu, stając po stronie chóru i młodych ludzi, załamywała ręce nad całym zamieszaniem i postawą duchowieństwa: – Niech robią tak dalej, to jak my umrzemy, nikt już do tego kościoła nie będzie chodził! – stwierdziła gorzko.

Nabrzmiały konflikt wokół chóru PCSN wydaje się być w istocie także pytaniem o priorytety. Czy da się pogodzić „ekonomiczne realia” z oczekiwaniami parafian?


Zobacz też: W Bazylice zamontowano „elektroniczną tacę”. Ofiary można wpłacać kartą – WIDEO

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia