Coraz bliżej końca wyjątkowo długiej kadencji w samorządach. Za niespełna trzy miesiące znów będziemy wybierać nowych burmistrzów, wójtów oraz radnych.
Ta kadencja jest wyjątkowo długa, bo po raz pierwszy (na skutek zmian ustawowych) trwa nie 4, a 5 lat, a potem jeszcze jesienne wybory przesunięto o kolejne pół roku, by nie „kolidowały” z elekcją do parlamentu. Zatem wybrani w poprzednich wyborach porządzą w sumie aż 5 i pół roku (ciesząc się dłużej ze znacząco podniesionych w trakcie kadencji wynagrodzeń i diet…).
W kwietniowych wyborach samorządowych wybierać będziemy burmistrzów, wójtów, a także radnych. Czasu na sklecenie komitetów i list nie zostało już wiele. Za kilka tygodni będziemy mieć jasność i poznamy nazwiska kandydatów startujących w wyścigu po nasze głosy.
W regionie chyba najbardziej ciekawie zapowiada się rywalizacja w Bochni oraz okalającej miasto wiejskiej gminie Bochnia.
W Bochni na razie nie wiemy jeszcze, czy sprawujący rządy od 13 lat Stefan Kolawiński będzie ubiegał się o reelekcję. Ostatnie wybory wygrał o włos, w społeczeństwie da się wyczuć zmęczenie wieloletnimi rządami, a duża część wyborców oczekuje zmian pokoleniowych zarówno na fotelu burmistrza jak i w radzie miasta (spośród 21 radnych 1/3 jest w wieku 70+, z całego składu tylko 4 radnych jest poniżej 60+).
Z kolei w gminie Bochnia z całą pewnością o swoją trzecią kadencję powalczy wójt Marek Bzdek, choć mówi się, że tym razem może mieć w wyścigu więcej niż jednego rywala. Ale przede wszystkim w gminie po nowemu odbywać się będą wybory do rady gminy, które mogą w związku z tym przynieść różne, niespodziewane rozstrzygnięcia.
A co z dwukadencyjnością?
Często jestem pytany o to, czy np. sprawujący już długo rządy samorządowcy, jak np. burmistrz Bochni, mogą w ogóle startować, skoro wprowadzono dwukadencyjność?
Odpowiedź: tak, mogą. Bo dwukadencyjność wprowadzono przed poprzednimi wyborami, czyli kadencja, która właśnie dobiega końca, jest ich pierwszą – każdy rządzący obecnie wójt i burmistrz może być wybrany na jeszcze jedną „pięciolatkę”.