Zawarte w tytule stwierdzenie wypowiedział podczas ostatniej sesji rady miasta przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz adresując je do bocheńskich urzędników. I wcale nie chodziło mu o zaproponowane podwyżki stawek za odbiór śmieci, ale sposób, w jaki magistrat przygotował się do dyskusji o jednym z najważniejszych bieżących problemów miasta. – To jest robienie sobie żartów z mieszkańców i z radnych – ocenił.
Główny punkt sesji rady miasta odbywającej się 30 stycznia brzmiał: „Informacja burmistrza Bochni o realizacji gminnego planu gospodarki odpadami”. Co istotne, w dalszej części sesji radni mieli zaplanowane głosowania dotyczące podniesienia stawek za odbiór śmieci.
Radni jeszcze przed sesją, do prac na komisjach, otrzymali analizę stanu gospodarki odpadami za rok… 2018 (bo za rok 2019 jeszcze nie jest gotowa – będzie w kwietniu). Niektórzy chyba liczyli, że na samej sesji temat zostanie zgłębiony. Nie było jednak dodatkowej prezentacji – urzędnicy wyświetlili za to na ekranie film edukacyjny, przygotowywany na prelekcje w szkołach, w którym stworzona na potrzeby akcji sympatyczna postać „Ekoludka” wyjaśnia jak i po co działa recykling.
„To jest robienie sobie żartów z mieszkańców i radnych”
– Ja nie wiem czy państwo przeczytali punkt porządku obrad? To co państwo zaprezentowali, nie miało nic wspólnego z oceną i analizą gminnego planu gospodarki odpadami. To co państwo pokazaliście… – mówił wyraźnie zdegustowany przewodniczący rady miasta Bogdan Kosturkiewicz. – Czemu to ma służyć? Przecież to jest robienie sobie żartów z mieszkańców i radnych. Państwo powinniście wytłumaczyć się dokładnie z tego jaki jest plan działania gminy w zakresie gospodarowania odpadami komunalnymi. Tym bardziej, że za chwilę będziemy podejmować uchwały w sprawie bardzo ważnej dla przyszłości mieszkańców naszego miasta.
– Kolejny raz państwo lekceważycie temat pomimo tego, że było to w ramowym planie pracy przedstawione. Państwo wiedzieliście wcześniej co należy zrobić i państwo puszczacie jakieś materiały propagandowe, które są nierzetelne, które nie wyczerpują tematu, które nijak się mają do tego o co nam chodziło. To co państwo robicie, to naprawdę przekracza ludzkie pojęcie – podsumował przewodniczący.
Naczelniczka wydziału GKiŚ wyjaśnia
Po krótkiej konsternacji jaka zapanowała na sali głos w imieniu burmistrza zabrała Aldona Janiak, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i środowiska: – To co państwu zaprezentowaliśmy to nie jest ani robienie sobie żartów, ani kpina z radnych. My dobrze wiemy jaki był…
– Do rzeczy, bardzo proszę! – napomniał Bogdan Kosturkiewicz.
– Film miał na celu to, nad czym będziemy za chwilę głosować: co się dzieje z naszymi śmieciami, jaka jest idea segregacji – ponieważ ustawa wprowadziła obowiązek segregacji. Nie widzę tutaj w tym nic niestosownego. Gminny plan gospodarki odpadami, który posiada gmina, to jest plan z 2005 roku. Ten plan ma 15 lat, on już nie obowiązuje. Ustawa z 2013 zniosła obowiązek opracowywania planów, a wprowadziła obowiązek corocznej analizy stanu – wyjaśniła.
Aldona Janiak przypomniała, że analiza została przekazana w materiałach dla radnych, jest też zamieszczona na BIP w internecie (są tam też analizy z poprzednich kilku lat). – Analiza dokumentu sprzed 15 lat ma się nijak do rzeczywistości, która od 7 lat jest inna – przekonywała.
Bogdan Kosturkiewicz zwrócił jednak uwagę, że analiza przekazana radnym dotyczy tylko roku 2018, a chodziło o to, aby przeglądając dane wieloletnie sprawdzić dynamikę zjawisk i być może pokusić się nawet o prognozę wyzwań i działań koniecznych do podjęcia. Dodatkowo wyjaśniłoby to dlaczego należy podjąć „bolesną dla mieszkańców uchwałę”. – Tak naprawdę leżało to w interesie gminy, w interesie urzędu i w interesie nas wszystkich, którzy będziemy procedowali tę uchwałę, aby taka rzetelna, rzeczowa informacja została przygotowana.
Burmistrz: Byłoby to pracą daremną
Stefan Kolawiński poczuł się w obowiązku, by także zabrać głos. Przekonywał:
– Tak naprawdę zmiany dotyczące kosztów za zagospodarowanie odpadów komunalnych to są ostatnie miesiące tamtego roku i początek tego roku. Dlatego też nie ze względu na to, że chcieliśmy państwa tutaj w jakiś sposób pominąć i zlekceważyć… Nie zrobiliśmy tej analizy, o którą wnioskował pan przewodniczący jedynie z tego powodu, że praca ta byłaby w moim odczuciu pracą daremną.
– Te zmiany, które nastąpiły, to są zmiany ostatnich miesięcy i państwo jeżeli bierzecie pod uwagę wzrost kosztów, to on dotyczy właśnie tego okresu czasu. To teraz, przez ostatnie miesiące, wzrosły opłaty środowiskowe, wzrosły koszty związane z wywożeniem odpadów na RIPOK-i i ten proces się toczy. To są okoliczności, które wpływają na kształt tego wszystkiego – nie to co miało miejsce w roku 2005, czy 2010. Weźcie państwo pod uwagę również, w jaki sposób struktura odpadów komunalnych, które w tej chwili z naszych domów wychodzą, się zmieniła. Kiedyś mieliśmy przewagę śmieci zmieszanych, w tej chwili najwięcej jest plastików, metalu – tych rzeczy, które są segregowane i tutaj trzeba, biorąc pod uwagę następny przetarg, brać pod uwagę i dokonać zmian, które będą miały charakter rzutujący na przyszłą umowę – ciągnął Stefan Kolawiński.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w swojej wypowiedzi burmistrz dokonał właśnie oczekiwanej – choć bardzo pobieżnej i krótkiej – analizy ostatnich wydarzeń. Jej dokładniejsza wersja, „ubrana” w konkretne liczby i wielkości, byłaby z pewnością bardzo rzeczowym i pomocnym dokumentem. Ostatecznie nie przeszkodziło to jednak w procedowaniu zaplanowanych na to posiedzenie rady miasta uchwał.