Spełnienie tych postulatów może przynieść więcej szkody, niż pożytku. Tak burmistrz Bochni Stefan Kolawiński komentuje dążenia grupy osób, które podpisały się pod internetową petycją w sprawie wyłączenia miasta ze strefy polowań – poinformowała w piątek stacja RDN Małopolska.
O tej inicjatywie informowaliśmy już wcześniej na łamach Bochnianin.pl. Przypomnijmy: autorzy petycji chcą wyłączenia obszaru gminy i miasta Bochnia z terenu obwodów łowieckich. Wyłączenia takie oznaczają, że myśliwi nie będą mogli tam polować ani wykonywać żadnych innych czynności tzw. gospodarki łowieckiej.
W rozmowie z reporterem RDN Małopolska burmistrz Bochni zwrócił uwagę, że „należy docenić, że mieszkańcy tak mocno solidaryzują się ze zwierzętami, jednak polowań w mieście się nie urządza„. – Natomiast problem dotyczy zarówno dzików, jak i lisów. Jeżeli wyłączymy obszary, które nominalnie należą do kół łowieckich, to na obrzeżach miasta nie będzie można prowadzić takich działań, które doprowadzą do tego, żeby zwierzaki do miasta nie wchodziły. Tutaj jest problem – podkreślił Stefan Kolawiński zaznaczając, że to nie jest oficjalne stanowisko, ale jego opinia.
Jak już wcześniej informowaliśmy, sprawą skierowanej do magistratu petycji „Bochnia bez polowań” (w internecie podpisało ją już 767 osób) najpewniej zajmie się wkrótce odpowiednia komisja rady miasta.
Taka sama petycja trafiła także do wójta gminy Bochnia. Jak informuje stacja, Marek Bzdek poinformował, że odpowiedź jest przygotowywana i „pierwsi otrzymają ją autorzy dokumentu, którzy nie powinni poznawać jej treści z mediów”.