Specjalnie dla redakcji Bochnianin.pl 10 lat rządów burmistrza Bochni Stefana Kolawińskiego ocenia wieloletni radny miejski Kazimierz Ścisło – lider klubu Bochniacy dla Bochni, czyli formacji najbardziej sprzyjającej burmistrzowi. To w barwach tego komitetu Stefan Kolawiński trzykrotnie z powodzeniem walczył o najważniejszy urząd w mieście.
Jak ocenia Pan 10 lat rządzenia Bochnią w wykonaniu Stefana Kolawińskiego? Czy Stefan Kolawiński jest dobrym burmistrzem? Co przez te 10 lat było najbardziej pozytywne, a co negatywne?
Kazimierz Ścisło: – Te ostatnie 10 lat Stefana Kolawińskiego na pewno wpłynęło na życie naszego miasta, jego rozwój, jak zresztą każda kadencja poprzednich burmistrzów. Mówię tu oczywiście o panu Teofilu Wojciechowskim, p. Wojciechu Cholewie i p. Bogdanie Kosturkiewiczu. Teraz trzecią kadencję burmistrzem jest pan Stefan Kolawiński. Miasto się rozwija. Zasługą tego jest na pewno Bocheńska Strefa Aktywności Gospodarczej, ale też przedsiębiorcy, którzy są na terenie naszego miasta i rokrocznie wpłacają ogromne pieniądze w podatkach. To bardzo pomaga w rządzeniu, ponieważ miasto jako miasto nie ma żadnych własnych pieniędzy, czasami tylko ze sprzedaży jakiejś nieruchomości. Natomiast reszta to w dużej mierze wpływy z podatków PIT, CIT oraz podatku od nieruchomości.
– Zakupy gruntów były wcześniej, ale największym sukcesem Stefana Kolawińskiego jest z pewnością uruchomienie Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej. Byłem świadkiem dyskusji na sesji, gdy niektórzy radni mówili, że to jeszcze nie czas na sprzedaż, że powinniśmy poczekać. Uważam, że to był strzał w dziesiątkę. Mamy już dochody z tej strefy i ona się rozwija. Uważam to za plus, że burmistrz nie zwlekał, podjął decyzję, a BSAG zaczęła żyć. Cieszę się też, że w końcu ruszyła budowa łącznika autostradowego.
– Ostatnie 10 lat, ale też wcześniejsze 4 lata za czasów Bogdana Kosturkiewicza, były dobrymi latami. Miasto jest w bardzo dobrej kondycji finansowej. Teraz idą duże inwestycje, zwłaszcza rewitalizacja centrum, ale zostało już wykonanych szereg drobnych inwestycji, takich, których nawet nie widać, bo np. dotyczą prac wykonywanych pod ziemią. Każdy z poprzednich burmistrzów realizował pewien etap prac na rzecz naszego miasta i pan Stefan Kolawiński też to wykonał. Nie można powiedzieć, że są to lata stracone. To są dobre lata dla Bochni, choć zawsze można powiedzieć – i sam to powiem – mogło być lepiej. Może mogło być więcej inwestycji lub innych, bardziej ważnych dla miasta.
– Miasto to w pewnym sensie firma. Burmistrz zarządza miastem tak jak szef zarządza firmą. Dlatego myślę, że powinien bardziej patrzeć w rozwój, również naszych spółek komunalnych. Patrząc na ostatnie lata możemy zaobserwować duży problem związany z rosnącymi cenami za odbiór odpadów komunalnych. To jest tragedia! Ktoś powie, że podniosłem rękę za ostatnią podwyżką, ale zrobiłem to, bo wiem, że BZUK nie ma sortowni, a powinien mieć taką sortownię. Uważam nawet, że nie powinno się rozpoczynać takich inwestycji jak remont budynków na Plantach Salinarnych, a pieniądze powinny być przeznaczone na dokapitalizowanie BZUK-u. Może wtedy opłaty za odbiór śmieci nie byłyby tak wysokie. Moją bolączką jest też to, że burmistrz nie dogadał się z włodarzami ościennych gmin, także z sąsiednich powiatów, aby wybudować wspólną spalarnię odpadów. Ponosimy coraz większe koszty, wyciąga się rękę do kieszeni mieszkańców, a nie robimy nic, aby zahamować wzrost cen.
– Ubolewam też nad tym, że jest tak mała współpraca z naszą perełką, czyli Kopalnią Soli. To kuleje od lat. Trzeba zachęcić turystów do pobytu w centrum naszego miasta, żeby nie przyjeżdżali tylko na Campi i zjeżdżali do kopalni, ale też zobaczyli centrum, oczywiście po zakończonych pracach rewitalizacyjnych. Współpraca powinna być lepsza i korzystna dla obu stron.