Próbujemy nadrobić zaległości z pierwszych fal pandemii. Dla niektórych chorych jest już niestety za późno – powiedziała PAP neurolog ze szpitala wojewódzkiego w Szczecinie Małgorzata Niekrasz.
„Jest źle. Czas pandemii spowodował, że wielu pacjentów, którzy nie byli covidowi, miało utrudniony, a czasem wręcz uniemożliwiony dostęp do szpitala. To duża liczba pacjentów neurologicznych, którzy nie dostali się na leczenie i diagnostykę, ponieważ byliśmy przekształceni w oddział covidowy” – powiedziała w rozmowie z PAP kierująca Oddziałem Neurologii szczecińskiego szpitala wojewódzkiego Małgorzata Niekrasz.
Lekarka wskazała, że w pierwszej fali pandemii oddział przyjmował pacjentów z COVID-19 z udarami z całego regionu, a także z innych województw – szczególnie tych, w których brakowało miejsc dla chorych neurologicznych z COVID-19. Neurologicznych pacjentów niecovidowych przyjmował tylko szczeciński szpital kliniczny nr 1.
„Teraz próbujemy to nadrobić. Co do niektórych chorych jest już, niestety, za późno” – wskazała neurolog.
Jak dodała, opóźnienia wyniknęły m.in. ze zmiany sposobu funkcjonowania placówek POZ.
„Część lekarzy zamknęła się w swoich przychodniach i udzielała głównie teleporad – nie widzieli pacjentów na oczy, więc część z nich czekała z decyzją, czy zgłosić się do przychodni lub szpitala. Wiele osób bało się zgłaszać na SOR, bo te były covidowe” – wyjaśniła Niekrasz.
Jak dodała, gdy oddział zaczął ponownie przyjmować pacjentów niecovidowych, wielu trafiło na niego za późno.
„To najczęściej chorzy, którzy czekali. Mieli tylko teleporadę lekarza POZ. Kiedy trafili do nas i robiliśmy tomografię, okazywało się, że mają już zmiany ogniskowe w mózgu, rdzeniu. Nie da się teraz zrobić dla nich tego, co można było zrobić rok temu i – być może – im pomóc” – powiedziała neurolog.
Wskazała, że w pierwszych falach pandemii chorzy z udarem nie przyjeżdżali do szpitala odpowiednio wcześnie, bojąc się wezwać karetkę. Przyznała, że obecnie jest w tej kwestii „zdecydowanie lepiej” – chorzy wzywają pogotowie ratunkowe i przyjeżdżają. Są to głównie osoby zaszczepione.
„Mamy też chorych z polineuropatią (zespołem objawów związanych z uszkodzeniem wielu nerwów obwodowych – PAP) – oni także nie dostali się do nas w takim czasie, jakiego trzeba byłoby, aby zacząć leczenie” – wskazała Niekrasz.
Dodała, że kolejnym, bardzo poważnym problemem dla tych chorych jest brak w całym kraju immunoglobulin – terapia jest więc odsuwana w czasie.
Jak wskazała, brakuje też personelu, głównie pielęgniarskiego – także ze względu na izolację czy kwarantannę covidową. „Personel, który pracuje, zarówno lekarski jak i pielęgniarski, jest zmęczony psychicznie” – dodała.(PAP)