Nietypowa sytuacja podczas sesji Rady Miasta Bochnia. Na początku czwartkowego posiedzenia doszło do kolejnego spięcia na linii przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz (PiS) – zastępca burmistrza Robert Cerazy. W reakcji na zachowanie przewodniczącego burmistrz Stefan Kolawiński wraz z zastępcami i innymi urzędnikami wyszli z sali obrad.
Podczas przyjmowania sprawozdania burmistrza Bochni złożonego na styczniowej sesji, radny Jerzy Lysy (Bocheńska Wspólnota Samorządowa) – w nawiązaniu do słów architekta Marka Saneckiego, jednego z autorów rewaloryzacji Plant Salinarnych – zapytał kto w imieniu miasta podpisywał uzgodnienia projektowe.
Pytanie o nazwisko
– Pan chyba nieopatrznie zrozumiał wypowiedź pana Saneckiego… – zaczął odpowiadać zastępca burmistrza Robert Cerazy, ale jego wypowiedź została przerwana najpierw przez radnego Jerzego Lysego, który wtrącił: „pan nie komentuje, nie o to pytałem”, a następnie przewodniczącego rady: – Było zadane konkretne pytanie do pana burmistrza. Proszę o odpowiedź: kto w imieniu urzędu podpisywał te dokumenty? Jedno nazwisko wystarczy – powiedział Bogdan Kosturkiewicz.
– Szanowni państwo to co się wydarzyło w ramach rewaloryzacji Plant jeśli chodzi o projekt… – zaczął Robert Cerazy ale Bogdan Kosturkiewicz ponownie wszedł mu w słowo: – Muszę panu niestety przerwać. Prosiłem pana burmistrza o odpowiedź na pytanie: kto podpisywał? Prosta odpowiedź, panie burmistrzu.
– Ale proszę pana, nie ma takiej… – próbował znowu zabrać głos Robert Cerazy, lecz Bogdan Kosturkiewicz od razu mu przerwał: – Nie mówię z panem w tej chwili, rozmawiam z panem burmistrzem. Było pytanie do pana burmistrza, jeżeli pan burmistrz zdecyduje o tym, że komuś chce przekazać głos to proszę to powiedzieć. Czyli kto w takim razie?
– Żeby odpowiedzieć na tak zadane pytanie… To nie jest proste, proszę pana – próbował odpowiadać Robert Cerazy.
W tym momencie jedna z osób z publiczności wtrąciła swój komentarz zwracając się do przewodniczącego: – Pan da się wypowiedzieć panu burmistrzowi, w czym problem?
Bogdan Kosturkiewicz ponownie jednak przerwał zastępcy burmistrza uznając, że ten nie odpowiada na pytanie, a przy okazji strofował go: – Bardzo proszę, aby pan troszkę ściszył głos, bo znowu zachowuje się pan niekulturalnie, panie Cerazy. Przywołuję pana do porządku. Jeżeli pan chce odpowiedzieć to niech pan odpowie, jak pan nie chce odpowiedzieć to proszę pana burmistrza, aby odpowiedział.
Burmistrz i urzędnicy wyszli z sali obrad
W tym momencie zareagował burmistrz Stefan Kolawiński. Zdążył jednak powiedzieć jedynie „Panie przewodniczący, jeżeli pan nie zmieni sposobu prowadzenia sesji…” i przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz przerwał także jemu. W tym momencie Stefan Kolawiński odwrócił się do swoich współpracowników ze słowami „Wychodzimy w takim razie” i wraz ze swoimi zastępcami oraz innymi urzędnikami wyszli z sali obrad.
– Panie burmistrzu, to jest naprawdę żenujące już. Pytanie radnego było oczywiste. (…) Mógł pan się wypowiedzieć, miał pan szansę. Jak pan lubi robić zadymy to bardzo proszę… Proszę wpisać do protokołu, że pan burmistrz wraz z urzędnikami opuścił salę obrad, nie odpowiedział na pytanie radnego – powiedział Bogdan Kosturkiewicz. – Uważam, że pytanie było bardzo konkretne. Można było konkretnie odpowiedzieć. Chyba o to faktycznie chodziło, żeby zrobić zadymę – stwierdził Bogdan Kosturkiewicz.
Radny o recenzowaniu wypowiedzi
Sytuacja wywołała sporą konsternację. Zareagował radny Edward Dźwigaj (Bochniacy dla Bochni):
– Panie przewodniczący, nie może pan narzucać osobom co mają powiedzieć, w ilu zdaniach mają powiedzieć, czy w ilu słowach mają powiedzieć. Jeżeli pan dopuszcza osobę do głosu to ma prawo się wypowiedzieć tak jak uważa i do końca. Jeżeli skończy swoją wypowiedź to możemy z tym dyskutować. (…) Bardzo proszę, żeby to rzeczywiście uszanować i wziąć pod uwagę – zaapelował radny Edward Dźwigaj.
Ponieważ jego wypowiedź spotkała się z komentarzem Bogdana Kosturkiewicza, radny Edward Dźwigał dopowiedział jeszcze:
– Od jakiegoś czasu obserwuję, że zabranie głosu przez jakiegokolwiek radnego jest później przez pana recenzowane. Czy to tak ma być? Czy tak ma wyglądać sesja? Przyzwyczajam się do tego, ale jak obserwuję różnego rodzaju tego typu wydarzenia to nigdzie takiej sytuacji nie ma, żeby po każdym głosie przewodniczący tłumaczył swoją wersję tej wypowiedzi i narzucał swoją wolę. Przecież to jest sesja. Jest demokracja, dajmy się wypowiadać do końca innym, a jeżeli pan chce dyskutować to uważam, że pan jako radny też powinien zgłaszać się do odpowiedzi, a nie recenzować każdą wypowiedź i narzucać swoją myśl w każdym momencie i w każdym czasie. Tak nie powinno być! – dodał radny Edward Dźwigaj.
Przewodniczący przeprosił, burmistrz wrócił
Po przejściu do punktu „Informacja Burmistrza Miasta Bochnia na temat problemów komunikacyjnych występujących na terenie miasta i tworzenia nowych miejsc parkingowych” radni zadawali pytania lub chcieli je zadać, ale z powodu braku obecności burmistrza nie mogli liczyć na odpowiedzi. Dlatego przychylili się do wniosku radnego Marka Bryga i zarządzono krótką przerwę w obradach, licząc że uda się rozładować emocje.
Po kilku minutach radni wrócili na salę, ale nadal sami – nie było urzędników, ani burmistrza i jego zastępców. Przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz wznawiając obrady przeprosił za incydent przyznając, że czuje się współwinny sytuacji. – Dlatego przepraszam jeżeli ktoś w jakikolwiek sposób poczuł się niekomfortowo. Chciałem powiedzieć, że ja również czuję się niekomfortowo w tej sytuacji – przyznał Bogdan Kosturkiewicz dodając, celem wytłumaczenia się, kilka zdań na temat lokalnych przepisów dotyczących roli przewodniczącego i udzielania głosu na sesji.
– Rada oczywiście może obradować bez przedstawicieli władzy wykonawczej, ale jest to sytuacja niekomfortowa dla wszystkich, którzy uczestniczą w tej sesji. Dlatego bardzo proszę pana burmistrza Stefana Kolawińskiego, aby jednak zjawił na sali. (…) Powiedziałem ze swojej strony i jeszcze raz to powtórzę: przepraszam, jeżeli były jakieś nieścisłości z mojej strony – dodał B. Kosturkiewicz.
Po kilkudziesięciu minutach do sali obrad wrócił burmistrz Stefan Kolawiński i jego zastępcy. Incydentu w żaden sposób już nie skomentowano.
Tuż po zamknięciu obrad przewodniczący rady raz jeszcze przekazał przeprosiny. – Przepraszam za wszystko co było złe. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy – powiedział na koniec sesji Bogdan Kosturkiewicz.
Zobacz też: Dlaczego burmistrz wyszedł z sesji? Dziwne, że dopiero teraz – FELIETON