Lipiec, wakacje, urlopy – żar leje się z nieba. Pogoda sprzyja wyjazdom nad wodę, by choć troszkę się ochłodzić. Na kąpielisko w małopolskim Jurkowie (powiat brzeski) udał się również jeden z funkcjonariuszy Straży Granicznej pełniących służbę w Krakowie-Balicach. Sierż. szt. SG Kamil Ciapała nie spodziewał się, że podczas letniego relaksu z rodziną uratuje komuś życie.
We wtorek 18 lipca, funkcjonariusz Straży Granicznej na co dzień pełniący służbę jako przewodnik psa służbowego na krakowskim lotnisku, około godziny 14. uratował życie dwóm topiącym się dziewczynkom.
Rodzice dziewczynek w szoku stali w wodzie w miejscu, gdzie jeszcze było czuć dno, gdyż nie potrafili pływać. Sierżant Ciapała widząc zanurzającą się dziewczynkę natychmiast wskoczył do wody.
Po wyciągnięciu zsiniałej, ale przytomnej 10-latki z głębszej części jeziora i przekazaniu jej rodzicom, uzyskał informację, że jeszcze ich druga córka zniknęła pod wodą.
Funkcjonariusz niezwłocznie wrócił do poszukiwań drugiego dziecka, którego od kilku minut nie było widać ani na powierzchni, ani w bardzo mętnej wodzie.
Po kilkukrotnym zanurkowaniu Kamil poczuł włosy dziecka na łydce i wyłowił nieprzytomną 14-latkę. Dziewczynka nie oddychała.
Na brzegu osamotniony funkcjonariusz SG podjął się resuscytacji krążeniowo-oddechowej dziecka w celu przywrócenia jej funkcji życiowych. Kiedy dziewczynka odzyskała oddech oraz przytomność przekazał 14-latkę rodzicom, którzy zabrali dwójkę dzieci do szpitala.
Po całym zdarzeniu bohaterski funkcjonariusz zwrócił uwagę na to, że nikt z wypoczywających nad wodą nie reagował. Było to dla niego niezrozumiałe, że podczas całej akcji ratowania dzieci brak było jakiejkolwiek pomocy ze strony innych wypoczywających osób na tak dużym akwenie wodnym. – Nikt ani nie wzywał pomocy, ani nawet nie próbował stworzyć tzw. łańcucha życia – relacjonuje sierż. szt. SG Kamil Ciapała.