R e k l a m a

Bochnia. Czy w czasie zdalnych sesji radni mogą mieć wyłączone kamery?

-

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Bochnia radny Edward Dźwigaj zgłosił swoją wątpliwość, czy fakt, że niektórzy radni uczestniczą w niej zdalnie ale bez włączonych kamer, nie będzie mógł być w przyszłości powodem podważania podejmowanych uchwał. W odpowiedzi przewodniczący rady Bogdan Kosturkiewicz żartował wyrażając wątpliwość w hakowanie obrad przez wywiad rosyjski i białoruski, ale obiecał zasięgnąć opinii prawników.

Nietypowa dyskusja zrodziła się po pytaniu zadanym przez jednego z radnych.

Radny pyta o niewidocznych radnych

Chciałbym zapytać, czy te nasze obrady będą mogły być w jakiś sposób podważone, ze względu na to, że są tacy radni, którzy uczestniczą albo nie uczestniczą w tej dzisiejszej naszej radzie, których nie widzimy na ekranie, nie ma ich tutaj w sali i oddają głosy? Nie wiem, czy pan przewodniczący jest pewny, że akurat te osoby na pewno oddają głosy… Zdarzało się również w przestrzeni publicznej, że w takich sytuacjach inne osoby naciskały tablety, czy inne urządzenia. Czy mamy pewność? Ewentualnie, czy może być taka sytuacja – oczywiście abstrahując – że nie będzie nikogo w sali, nikogo też nie będzie widać na ekranach i dalej będzie prowadzona rada w ten sposób? – zapytał radny Edward Dźwigaj.

Jak państwo wiecie istnieje możliwość podważenia uchwał rady, ponieważ każdy ma możliwość, jeżeli uważa, że jego interes prawny lub faktyczny został naruszony. Może podważyć decyzję rady w konkretnych sprawach. Pan tutaj zakłada, że osoby, które zgłosiły się do głosowania, a są naszymi kolegami i koleżankami radnymi, de facto nie głosują tylko głosuje za nich ktoś inny. Powiem szczerze: teza taka bardzo oryginalna. Powiem tak: nie mam takiej wątpliwości, jestem przekonany, że osoby, które widzę tutaj na ekranie np. pani radna Łucja Satoła-Tokarczyk, czy pani przewodnicząca Zenona Banasiak, czy pan przewodniczący Stanisław Dębosz, czy pan radny Jerzy Lysy to rzeczywiście są te osoby, a nie ich sobowtóry, ale oczywiście każdy ma prawo mieć swoje zdanie na ten temat i ma prawo mieć wątpliwości – rozpoczął swoją odpowiedź Bogdan Kosturkiewicz, przewodniczący Rady Miasta Bochnia.

Ktoś steruje obradami w Bochni?

Oczywiście pozwolę sobie skorzystać z pomocy radców prawnych, którzy to ustalą, ponieważ z taką sytuacją mamy do czynienia nie tylko w naszej radzie, ale tak samo w przypadku sesji, które odbywają się w innych miastach, jak również posiedzeń sejmowych. Nie wiem jak marszałek sejmu do tego podchodzi, czy jest faktycznie przekonany, że ci posłowie, a tam sporo ich uczestniczy w obradach, czy są to te osoby, czy nie – kontynuował Bogdan Kosturkiewicz.

Mając na uwadze ostatnie hakerskie również włamania być może rzeczywiście ktoś steruje tymi obradami, ale czy akurat np. wywiad rosyjski, czy białoruski tak bardzo jest zainteresowany przebiegiem naszych sesji? Powiem szczerze: osobiście w to wątpię. Myślę, że jednak mają ważniejsze sprawy i nie interesuje ich sprawa sprzedaży pewnych nieruchomości, ale być może rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce… – dodał Bogdan Kosturkiewicz.

Przewodniczący nie zrozumiał radnego?

Radny Edward Dźwigaj zwrócił uwagę, że nie został dobrze zrozumiany: – Przepraszam, ale może pan mnie nie do końca zrozumiał. Mówiłem o tych osobach, których nie widać na ekranie, a pan wymienił te osoby, które widzimy. Natomiast są osoby, których ani nie widać, ani nie uczestniczą tutaj, np. pan Sroka, pan Dębosz, którego od początku nie widziałem na ekranie.

Był pan Dębosz przed chwilą. Cały czas nie możemy się podłączać czasami, mamy problem z łączami – wtrąciła się radna Zenona Banasiak.

Dlatego pytam – argumentował Edward Dźwigaj.

Będzie pytanie do prawników

Widzę w tej chwili pana przewodniczącego Damiana Słoninę, pana Możdżenia, pana Jerzego Lysego, pana Stanisława Dębosza, pozdrawiają nas wszystkich i twierdzą, że oni naprawdę nie mają nic wspólnego z tym co dzieje się, jeśli chodzi o różne włamania hakerskie. Możemy być spokojni, jeśli chodzi o działalność służb białoruskich, czy rosyjskich. Obiecuję, że zwrócę się do prawników i poproszę ich o opinię w tej kwestii – stwierdził Bogdan Kosturkiewicz.

Panie przewodniczący, bądźmy poważni… – apelował radny Edward Dźwigaj.

Przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz zapewnił: – Jesteśmy cały czas poważni.

Na co Edward Dźwigaj odparł: – Nie jesteśmy poważni, bo te osoby włączyły się dopiero teraz.

Nie wiem do czego pan zmierza. Jeżeli ma pan pewne wątpliwości, to ja je przekażę radcom prawnym i informatykom z prośbą o sprawdzenie, czy rzeczywiście jesteśmy hakowani przez jakieś obce albo wewnętrzne służby, bo już nie wiadomo kto nas próbuje hakować. Oczywiście nie ma sprawy, ten temat zostanie przeze mnie zgłoszony dalej i pana wątpliwości zostaną potraktowane przez prawników poważnie i będziemy to analizować – zakończył dyskusję Bogdan Kosturkiewicz.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia