R e k l a m a

Rady Miasta Bochnia zdecydowała: Petycję ws. rewaloryzacji Plant Salinarnych ma rozpatrzyć burmistrz

-

W ślad za decyzją komisji skarg, wniosków i petycji Rada Miasta Bochnia skierowała list otwarty w sprawie rewaloryzacji Plant Salinarnych do rozpatrzenia burmistrzowi. W opinii prawników radni nie mogli decydować o rozstrzygnięciu petycji, bo nie mają możliwości bezpośredniego decydowania o sprawach poruszonych w liście otwartym.

Przypomnijmy: w poniedziałek radni komisji skarg, wniosków i petycji rozmawiali z inicjatorami petycji w sprawie Plant Salinarnych w Bochni i zdecydowali, że właściwym do rozpatrzenia tego listu otwartego jest burmistrz Bochni. Naszą relację z tej dyskusji można przeczytać w tekście „Bochnia. Jeden z inicjatorów petycji w obronie Plant Salinarnych: <<Wydaje się, że jest osiągnięty kompromis>>”.

W czwartek tematem zajęła się Rada Miasta Bochnia, która korzystając z rekomendacji komisji skarg podjęła jednogłośną decyzję o przekazaniu petycji burmistrzowi (21 głosów „za”).

Źródło: bochnia.sesja.pl

Przed głosowaniem odbyła się krótka dyskusja.

Oczywista jest ta propozycja zgodnie z kompetencjami (o przekazaniu petycji burmistrzowi – przyp. red.), natomiast brakuje mi jeszcze jednej ważnej rzeczy. Ponieważ wiem, że państwo urzędnicy są niezwykle uważający, o czym przekonaliśmy się dzisiaj przed godziną, to ja bym proponował, żeby spełnić moją prośbę, którą na ostatniej sesji dwukrotnie powtarzałem, żeby pan burmistrz przeprosił instytucje, które w dobrej wierze z troską o miasto Bochnia występowały w sprawie korekty dotyczącej bardzo kontrowersyjnego projektu Plant i żeby wycofać te stwierdzenia, że to jest pieniactwo, ugranie swoich prywatnych interesów. Nadmieniam, że nie byłem przedstawicielem żadnej z tych organizacji, które zostały wtedy obrażone. Prosiłbym, żeby pan burmistrz się ustosunkował, bo zasady savoir-vivre nawet w tym zakresie powinny być dochowanepowiedział radny Jerzy Lysy.

Panie radny, dobre zasady takie w towarzystwie też wskazują na to, żeby nie rozszerzać o te postulaty, które generalnie w odpowiedzi nie zostały wyartykułowane. Pan mówił tutaj o pieniactwie, wspomniał również o posądzeniu o indywidualne interesy, nic takiego w odpowiedzi nie miało miejsca. Natomiast kolejne wydarzenia, które miały miejsce i na szczęście zafunkcjonowały, otwartość na rozmowy, również na wejście w teren, na konstruktywną, rzeczową, merytoryczną rozmowę z osobą, która została zaproszona przez osoby, które podpisały list otwarty, wskazują na to, że temat został zakończony. Tyle tytułem odpowiedzi – stwierdził Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.

Głos ponownie zabrał Jerzy Lysy: – Chciałem przytoczyć te sformułowania, które państwo zawarli w swojej odpowiedzi zatytułowanej „Odpowiedź urzędu miasta”. Mam przytaczać? Dzisiaj może już wystarczy emocji, dobrze wiecie o co chodzi i każdy może sobie znaleźć w internecie (wspomnianą odpowiedź magistratu na list otwarty publikowaliśmy TUTAJ – przyp. red.). Jeżeli pan uważa, że nie ma sensu ich przepraszać to jest pana sprawa i tych instytucji.

Nie chciałbym konfrontacyjnie, to oczywiste. Natomiast chciałbym zwrócić na jedną rzeczy uwagę. W liście otwartym było postawionych szereg tez, które były nieprawdziwe. Czyli sugeruje pan radny, że z kolei sygnatariusze tego listu otwartego powinni nas przepraszać? Bo ja uważam, że nie ma potrzeby. Wyrażone zostało zaniepokojenie sytuacją. W odpowiedzi na to zaniepokojenie urząd, również burmistrz, zareagował otwartością i rozmowami – odniósł się jeszcze burmistrz Stefan Kolawiński.

Pan jako samorządowiec z wieloletnim stażem dobrze wie, że obywatelowi i organizacji, która działa społecznie, nie za pieniądze, wolno więcej niż urzędnikowi, który ma opłacaną wysoką pensję. Nawet jeżeli postulaty obywatela są chybione, a w tym przypadku nie były chybione to proszę uprzejmie, żeby wyważyć te proporcje – dodał na koniec dyskusji radny Jerzy Lysy.

Z treścią petycji można zapoznać się TUTAJ.

PODOBNE ARTYKUŁY

Artykuły promocyjne

Ogłoszenia